Rozdział 30
- Baby,
Masz tu kilka starych ubrań i garderobę
ciuchów ode mnie.W pudełkach znajdziesz
wszystko co Ci potrzebne. Jesteś cudowna.
KOCHAM CIĘ
H.S
Whow.. Czyli tak wygląda życie jego kobiet ? Seks, słodkie liściki o poranku i drogie prezenty ? Wybrałam http://photo3.ask.fm/676/129/518/1280003034-1qi0a2b-h5pa5c30ajmtagk/original/23.jpg,
związałam włosy w wysokiego kucyka i umalowałam się tym co znalazłam w
jednym z pudełek. Całkiem nieźle. Bardzo podoba mi się jego dom. Rozglądałam sie po pięknym wnętrzu. Whow. Dotarłam w końcu do kuchni i zrobiła lekkie śniadanie.
- Dzień dobry pani Styles.
- Cześć, mam na imię Summer.
- Nie wolno mi tak do pani mówić. Pan Styles zabrania.
- Psychopata. - mruknęłam i zaczęłam przeglądać szafki i lodówkę.
Chciałam przygotować mu na obiad pieczeń z warzywami ale nie było
groszku. Cholera. Obiecałam mu, że nie będę wychodzić.. Wzięłam telefon,
znalazłam jego numer i wysłałam mu smsa.
- Mogę iść do sklepu ?
Czułam się jak mała dziewczynka pytająca tatę o pozwolenie. Minęło pół
godziny, a on nie odpisał. Przecież się nie dowie. Założyłam buty i
wyszłam. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi jego samochód stanął na dole
schodów.
- A ty dokąd ?! - ruszył wściekły w moją stronę.
- Do sklepu.. napisałam Ci smsa, ale mi nie odpisałeś, a ja potrzebuję groszek, żeby zrobić obiad.
- Obiecałaś, że nie będziesz wychodzić.
- Ale
- Ale groszek, tak wiem. - wywrócił oczami i wziął mnie za rękę. O jejuu on jest taki elegancki.
- Czemu mi nie odpisałeś ? - szliśmy ulicą.
- Bo musiałem się upewnić, że mnie nie okłamujesz..
- Dlaczego mi nie ufasz ?
- Summer moja była mnie zdradzała i właśnie zawsze " Chodziła do sklepu ".
- Jebana suka.
- Spokojnie maluchu.. - objął mnie ramieniem.
- Dlaczego Twoja sprzątaczka nie może ze mną gadać ?
- Bo ma niewyparzony dziób. - otworzył drzwi i puścił mnie przodem do sklepu. Odnalazłam groszek i wróciłam do Harry'ego.
- Potrzebujesz coś jeszcze ? Może jakieś.. kobiece.. no wiesz.. podpaski
czy coś.. - ale się zmieszał. Pocałowałam go w policzek.
- Nie, na razie nie potrzebuję.
- Jak coś to mów.
- Dobrze. - wziął jeszcze precle i piwo i wyszliśmy. Wniósł zakupy do kuchni i wyjął kluczyki od auta.
- Baby proszę zostań już w domu.
- A ty dokąd ?
- Do pracy.
- Kiedy wrócisz ?
- Koło 16 dobrze ?
- Dobrze. - musnął moje usta.
- Umm Summer Zayn przyniesie dla mnie paczkę. Weź ją od niego i połóż w moim gabinecie.
- Nie ! Nie on proszę Cie tylko nie on !
- Kochanie należysz do mnie. On Cie nie tknie.
- Lou, Niall, Liam ? Nie mogą oni ?
- Baby nie dyskutuj. On Cie nie skrzywdzi. - znów mnie pocałował i wyszedł. Pierdolenie. Pokroiłam warzywa, przyprawiłam mięso i wstawiłam wszystko do pieczenia akurat kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam ze sobą nóż.
- Cześć - mruknął.
- Cześć. - niechętnie wpuściłam go do środka. Poszedł do salonu. Cholernie się bałam. Wyciągnął do mnie rękę z pakunkiem.
- Daj to Harry'emu. Nie otwieraj.
- Ok.
- Nie musisz się mnie bać. I tak Cie kiedyś zerżnę. - klepnął mnie mocno
w tyłek i wyszedł. Stałam taka oniemiała jeszcze chwilę. Wszystko
powiem Harry'emu. Odniosłam to coś do jego gabinetu i wróciłam do kuchni
pilnować jedzenia. Kilka minut przed 16 podjechał pod dom. Odwiesił
marynarkę na oparcie krzesła.
- Cześć.
- Cześć.
- No i co ? Zayn nic nie zrobił.
- Nic oprócz klepnięcia mnie w tyłek z taką siłą, że nie mogę siedzieć i stwierdzenia, że mnie zerżnie.
- Co ?!
- To samo.
- Nie wierzę Ci Summer.
- Co ?! Twój psychopatyczny kolega
- Milcz !
- Harry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz