czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 30

Obudziłam się w pustym łóżku. Dziwny  dyskomfort dominował dolne partie mojego ciała. Owinęłam się kołdrą i poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic. Cholera... W co ja się ubiorę ? Wróciłam do sypialni otulona ręcznikiem i weszłam do jego garderoby. Na podłodze leżała karteczka.
- Baby,
Masz tu kilka starych ubrań i garderobę
ciuchów ode mnie.W pudełkach znajdziesz
wszystko co Ci potrzebne. Jesteś cudowna.
KOCHAM CIĘ
                                H.S
 
Whow.. Czyli tak wygląda życie jego kobiet ? Seks, słodkie liściki o poranku i drogie prezenty ? Wybrałam http://photo3.ask.fm/676/129/518/1280003034-1qi0a2b-h5pa5c30ajmtagk/original/23.jpg, związałam włosy w wysokiego kucyka i umalowałam się tym co znalazłam w jednym z pudełek. Całkiem nieźle. Bardzo podoba mi się jego dom. Rozglądałam sie po pięknym wnętrzu. Whow. Dotarłam w końcu do kuchni i zrobiła lekkie śniadanie. 
- Dzień dobry pani Styles. 
- Cześć, mam na imię Summer.
- Nie wolno mi tak do pani mówić. Pan Styles zabrania. 
- Psychopata. - mruknęłam  i zaczęłam przeglądać szafki i lodówkę. Chciałam przygotować mu na obiad pieczeń z warzywami ale nie było groszku. Cholera. Obiecałam mu, że nie będę wychodzić.. Wzięłam telefon, znalazłam jego numer i wysłałam mu smsa. 
- Mogę iść do sklepu ?
Czułam się jak mała dziewczynka pytająca tatę o pozwolenie. Minęło pół godziny, a on nie odpisał. Przecież się nie dowie. Założyłam buty i wyszłam. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi jego samochód stanął na dole schodów. 
- A ty dokąd ?! - ruszył wściekły w moją stronę. 
- Do sklepu.. napisałam Ci smsa, ale mi nie odpisałeś, a ja potrzebuję groszek, żeby zrobić obiad. 
- Obiecałaś, że nie będziesz wychodzić.
- Ale
- Ale groszek, tak wiem. - wywrócił oczami i wziął mnie za rękę. O jejuu on jest taki elegancki. 
- Czemu mi nie odpisałeś  ?  - szliśmy ulicą. 
- Bo musiałem się upewnić, że mnie nie okłamujesz..
- Dlaczego mi nie ufasz ? 
- Summer moja była mnie zdradzała i właśnie zawsze " Chodziła do sklepu ".
- Jebana suka. 
- Spokojnie maluchu.. - objął mnie ramieniem. 
- Dlaczego Twoja sprzątaczka nie może ze mną gadać ? 
- Bo ma niewyparzony dziób. - otworzył drzwi i puścił mnie przodem do sklepu. Odnalazłam groszek i wróciłam do Harry'ego. 
- Potrzebujesz coś jeszcze ? Może jakieś.. kobiece.. no wiesz.. podpaski czy coś.. - ale się zmieszał. Pocałowałam go w policzek.
- Nie, na razie nie potrzebuję. 
- Jak coś to mów.
- Dobrze. - wziął jeszcze precle i piwo i wyszliśmy. Wniósł zakupy do kuchni i wyjął kluczyki od auta. 
- Baby proszę zostań już w domu. 
- A ty dokąd ?
- Do pracy. 
- Kiedy wrócisz ? 
- Koło 16 dobrze ? 
- Dobrze. - musnął moje usta. 
- Umm Summer Zayn przyniesie dla mnie paczkę. Weź ją od niego i połóż w moim gabinecie. 
- Nie ! Nie on proszę Cie tylko nie on ! 
- Kochanie należysz do mnie. On Cie nie tknie. 
- Lou, Niall, Liam ? Nie mogą oni ? 
- Baby nie dyskutuj. On Cie nie skrzywdzi. - znów mnie pocałował i wyszedł. Pierdolenie. Pokroiłam warzywa, przyprawiłam mięso i wstawiłam wszystko do pieczenia akurat kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam ze sobą nóż. 
- Cześć - mruknął. 
- Cześć. - niechętnie wpuściłam go do środka. Poszedł do salonu. Cholernie się bałam. Wyciągnął do mnie rękę z pakunkiem. 
- Daj to Harry'emu. Nie otwieraj.
- Ok. 
- Nie musisz się mnie bać. I tak Cie kiedyś zerżnę. - klepnął mnie mocno w tyłek i wyszedł. Stałam taka oniemiała jeszcze chwilę. Wszystko powiem Harry'emu. Odniosłam to coś do jego gabinetu i wróciłam do kuchni pilnować jedzenia. Kilka minut przed 16 podjechał pod dom. Odwiesił marynarkę na oparcie krzesła. 
- Cześć. 
- Cześć. 
- No i co ? Zayn nic nie zrobił.
- Nic oprócz klepnięcia mnie w tyłek z taką siłą, że nie mogę siedzieć i stwierdzenia, że mnie zerżnie. 
- Co ?!
- To samo. 
- Nie wierzę Ci Summer. 
- Co ?! Twój psychopatyczny kolega
- Milcz ! 
- Harry
- Skończyłem ! - postawiłam przed nim obiad i z trudem usiadłam naprzeciwko niego. Rzucił mi podejrzliwe spojrzenie i wstał z miejsca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz