sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 20

- Baby ?
- Słucham ?
- Oddasz mi broń ?
- Nie.
- Dlaczego ?!
- Bo Louis powiedział, że mam ją zatrzymać.
- Masz  się słuchać mnie, a nie jego !
- Proszę Cie, przestań. - fuknął, ale nic już nie powiedział.
- Zgodzisz się towarzyszyć mi tego wieczoru ?
- Dokąd chcesz mnie zabrać ?
- Do Monster. - Whow. Najdroższy klub w mieście. Na szklankę wody mnie tam nie stać. Stara się zrobić na mnie wrażenie.
- Dobrze. - śliczny uśmiech rozświetlił jego buzię.
- Chodź do mnie. - rozłożył ręce w zachęcającym geście. Nie ! Nogi stać ! Nie idźcie do niego ! I już siedzę mu na kolanach. Przybliżył się i składał na mojej szyi miliony pocałunków. Czekałam kiedy coś spierdoli, ale jego ręce uporczywie spoczywały na mojej talii i kolanie. Namiętnie zassał płatek mojego ucha. Cholera. Jest w tym na prawdę dobry. Znalazł to czego szukał. Moje czułe miejsce. Zamruczał zadowolony kiedy z moich ust wydobyło się mimowolne jęknięcie, a moje palce burzyły jego loczki. Poczułam jego zęby przy skórze mojej szyi. Przygryzał ją i lizał, całował. Czy on chce mi przegryźć gardło ?! Ała ! Pociągnęłam go za włosy odsuwając od siebie. Uśmiechnął się cudownie.
- Uwielbiam smak i zapach Twojej skóry. - oblizał usta.
- Dzięki.. chyba.
- Chyba to się małpa na gałęzi. ! - cmoknął mnie w usta.
- Ej !
- Mówiłem, że lubię skradać całusy. - prychnęłam i zaczęłam sprzątać po obiedzie. Pomagał mi. On zmywał, a ja wycierałam naczynia. Gdy skończył po prostu poszedł do mojej sypialni. Zaciekawiona wytarłam ostatni talerz i polazłam za nim. Grzebał mi w szafie. Obserwowałam każdy jego ruch. Rumieniec oblał moją twarz kiedy w jego ręce wpadła mała, czarna torebeczka. Zaśmiał się i wyjął jej zawartość pesząc mnie jeszcze bardziej.
- Moja Baby i takie coś ?!
- Harry przestań proszę Cie.
- Widzę, że domyślasz się jakie mam wymagania w łóżku. - rzucił bardzo bardzo skąpą, czerwoną, koronkową bieliznę na komodę i kontynuował poszukiwania. Wybrał z szafy czarną sukienkę i wyciągnął w moją stronę. Więcej odkrywała niż zakrywała. Dołożył do tego wysokie, czarne szpilki i tą przeklętą bieliznę.
- Włóż to. - cały czas się uśmiechał.- Zwariowałeś ?!
- No biegnij ! - popchnął mnie w stronę łazienki. Dobra Summer. Załóż tą cholerną bieliznę przecież i tak nikt jej nie zobaczy. Wciągnęłam na siebie te ciuchy, zrobiłam delikatny makijaż i przeczesałam włosy. Jakoś ujdzie. Wyszłam z łazienki, a on już czekał przy drzwiach.
- Baby, chodź. - przysięgam, że kiedyś go zabiję za to " baby ". Ujął moją dłoń i poszliśmy do jego samochodu. Otworzył drzwi i pomógł mi wsiąść. Klub znajdował się po drugiej stronie miasta.
- Ładnie wyglądasz. - przerwał milczenie.
- Dzięki.. Ty też.- Muszę częściej wybierać ci strój.
- Bo ?
- Bo ubierasz się jak chłopak. - Tak chcesz się bawić dupku ?! Dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz