sobota, 25 stycznia 2014

Roździał 19

- Jak mnie nazwałeś ?
- Tak jak usłyszałaś. - przygryzłam wargę z frustracją i wymierzyłam mu cios. Cofnął się po czym wylądował na ziemi trzymając się za nos. Wyminęłam go i odeszłam. Wściekła ruszyłam polną drogą. Nie wiem jak długo maszerowałam aż drogę zajechało mi czarne auto. Wysiadł wściekły. Zielone tęczówki zasnuła mgła agresji, a z nosa leciała mu krew.
- Do samochodu. - rzucił przez zęby.
- Najpierw mnie przeproś. - złapał mnie z całej siły za przedramię i wrzucił do samochodu. Zaczęłam się go bać. Zdjęłam buty i podwinęłam nogi na siedzenie.
- Patrz na mnie. - warknął.
- Co ? - przekręciłam głowę.
- Zrób to jeszcze raz, a Cie rozpierdolę. - nie odezwałam się . Oparłam brodę o kolana. Chciał mnie dotknąć ale odepchnęłam jego rękę. Było mi przykro. Bardzo przykro. Jakoś powstrzymałam palące łzy. Jechał w stronę Londynu.
- Summer.. - odwróciłam głowę wyglądając przez okno.
- Baby.
- Słucham pana ?
- Przestań. Umiesz zrobić kurczaka ?
- Tak.
- Zrobisz go dla mnie ?
- Tak. - zaparkował pod supermarketem. Założyłam buty. Otworzył mi drzwi i wziął mnie za rękę. Za bardzo się go bałam, żeby wszcząć bunt.
- Baby kupujemy wszystko na dzisiejszy obiad i wszystko dla Ciebie do domu. Obiecałem Ci , pamiętasz ?- kiwnęłam głową. - Chciałbym, żebyś zjadła ze mną. Byłbym zaszczycony gdybyś towarzyszyła mi również wieczorem.
- Oczywiście. - pakował do koszyka wszystko co wpadło mu w ręce. Odwiózł mnie do domu i wniósł zakupy.
- Baby
- Idź już.
- Baby wysłuchaj mnie.
- Obiad o 16. Dziękuję za zakupy. Cześć.

 
- Ja nie
- Proszę Cie.. Idź już. - westchnął i wyszedł, a po moich policzkach spłynęły łzy. Zamknęłam dokładnie drzwi i wzięłam się za przygotowywanie obiadu. Dlaczego ciągle czułam jego zapach ? Może ja po prostu chciałam go czuć ? Naszykowałam wszystko na niewielkim balkoniku jaki miałam. Mieszkałam na obrzeżach Londynu, na niewielkim wzniesieniu. Był stąd bardzo ładny widok na miasto. Punktualnie o 16 zapukał do drzwi. Ubrana w http://img.szafa.pl/ubrania/1/015084097/1370009052/afternoon-tea.jpg otworzyłam i wpuściłam go do środka. Złapał mnie delikatnie za rękę odwracając do siebie. Trzymał czerwoną różę, był smutny. Bardzo smutny.
- Summer ja.. chciałbym Cie przeprosić za to, że Cie obraziłem. Nie powinienem się do Ciebie tak odzywać więc.. przepraszam. - zaniemówiłam. Co on zrobił ?! Przeprosił ?! Whow.. Pocierał kciukiem kostki moich placów. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Podał mi kwiat. Wzięłam go i przytuliłam się do mojej świni.
Objął mnie delikatnie. Co mu się popieprzyło ?! Co mi się popieprzyło ?! Wstawiłam różę do wody i poprowadziłam go na balkon. Jedliśmy w milczeniu. Chyba dlatego, żeby nie pokłócić się kolejny raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz