Roździał 19
- Jak mnie nazwałeś ?
- Tak jak usłyszałaś. - przygryzłam wargę z frustracją i wymierzyłam mu
cios. Cofnął się po czym wylądował na ziemi trzymając się za nos.
Wyminęłam go i odeszłam. Wściekła ruszyłam polną drogą. Nie wiem jak
długo maszerowałam aż drogę zajechało mi czarne auto. Wysiadł wściekły.
Zielone tęczówki zasnuła mgła agresji, a z nosa leciała mu krew.
- Do samochodu. - rzucił przez zęby.
- Najpierw mnie przeproś. - złapał mnie z całej siły za przedramię i
wrzucił do samochodu. Zaczęłam się go bać. Zdjęłam buty i podwinęłam
nogi na siedzenie.
- Patrz na mnie. - warknął.
- Co ? - przekręciłam głowę.
- Zrób to jeszcze raz, a Cie rozpierdolę. - nie odezwałam się . Oparłam
brodę o kolana. Chciał mnie dotknąć ale odepchnęłam jego rękę. Było mi
przykro. Bardzo przykro. Jakoś powstrzymałam palące łzy. Jechał w stronę
Londynu.
- Summer.. - odwróciłam głowę wyglądając przez okno.
- Baby.
- Słucham pana ?
- Przestań. Umiesz zrobić kurczaka ?
- Tak.
- Zrobisz go dla mnie ?
- Tak. - zaparkował pod supermarketem. Założyłam buty. Otworzył mi drzwi
i wziął mnie za rękę. Za bardzo się go bałam, żeby wszcząć bunt.
- Baby kupujemy wszystko na dzisiejszy obiad i wszystko dla Ciebie do
domu. Obiecałem Ci , pamiętasz ?- kiwnęłam głową. - Chciałbym, żebyś
zjadła ze mną. Byłbym zaszczycony gdybyś towarzyszyła mi również
wieczorem.
- Oczywiście. - pakował do koszyka wszystko co wpadło mu w ręce. Odwiózł mnie do domu i wniósł zakupy.
- Baby
- Idź już.
- Baby wysłuchaj mnie.
- Obiad o 16. Dziękuję za zakupy. Cześć.
- Ja nie
-
Proszę Cie.. Idź już. - westchnął i wyszedł, a po moich policzkach
spłynęły łzy. Zamknęłam dokładnie drzwi i wzięłam się za przygotowywanie
obiadu. Dlaczego ciągle czułam jego zapach ? Może ja po prostu chciałam
go czuć ? Naszykowałam wszystko na niewielkim balkoniku jaki miałam.
Mieszkałam na obrzeżach Londynu, na niewielkim wzniesieniu. Był stąd
bardzo ładny widok na miasto. Punktualnie o 16 zapukał do drzwi. Ubrana
w http://img.szafa.pl/ubrania/1/015084097/1370009052/afternoon-tea.jpg otworzyłam i wpuściłam go do środka. Złapał mnie delikatnie za rękę odwracając do siebie. Trzymał czerwoną różę, był smutny. Bardzo smutny.
- Summer ja.. chciałbym Cie przeprosić za to, że Cie obraziłem. Nie
powinienem się do Ciebie tak odzywać więc.. przepraszam. - zaniemówiłam.
Co on zrobił ?! Przeprosił ?! Whow.. Pocierał kciukiem kostki moich
placów. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Podał mi kwiat. Wzięłam go i
przytuliłam się do mojej świni.
Objął mnie delikatnie. Co mu się popieprzyło ?! Co mi się popieprzyło ?!
Wstawiłam różę do wody i poprowadziłam go na balkon. Jedliśmy w
milczeniu. Chyba dlatego, żeby nie pokłócić się kolejny raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz