Rozdział 35
- Nie odejdę..
- Wytrzymasz ze mną ? Nie myśl o długu. Ta sprawa jest załatwiona i zakończona.
- Chcę zostać jeżeli ty chcesz mnie tutaj. - wpił się w moje usta. Całował mnie jakby się bał, że rozpłynę się w jego objęciach. Kiedy w końcu uśmiechnął się, żeby zaczerpnąć powietrza śliczny uśmiech rozświetlił jego buzię. Wściubiłam palec w dołeczek w jego policzku.
- Wygrałem kochanie.
- Niby czemu ?
- Używałaś karty i samochodu.
- Nie dałeś mi wyboru.
- Nie dam Ci wyboru jeszcze z jednym.
- Z czym ?
- Nasza córeczka będzie miała na imię Darcy. - pocałowałam go w czoło i wstałam.- Chodź Styles. Pomożesz mi gotować.
- Po nazwisku to po pysku Styles.
- O jaki mądry.
- O jaka pyskata.
- O jaki słodziutki.
- Summer ! - jęknął niezadowolny.
- Powiedz tak do mnie.
- Jak Baby ?
- O właśnie tak !
- Oj Baby jesteś serio pogmatwana.
- Cicho.- nasze próby wspólnego gotowania skończyły się tak, że Harry był uwalony różnymi składnikami kiedy próbowałam bronić się przed jego dotykiem. W końcu usiedliśmy do stołu.
- Baby wiesz, że dzisiaj piątek ?
- Wiem, ale co z tego ?
- Jutro sobota.
- Whow znasz dni tygodnia Harry, brawo ! - pocisnął mi wzrokiem.
- Masz jutro wieczorem, a wieczorem pierwsza faza planu. - straciłam apetyt. Odsunęłam od siebie talerz.
- Odwieziesz mnie na zajęcia ?
- Przecież masz samochód.- No ale
- Nie ma ale !
- Harry !
- No co ?! Nie będę bez sensu Cie woził bo ty masz jakieś kaprysy. Kocham Cie skarbie, ale to bez sensu.
- Chciałam się Tobą pochwalić.. - ugnij się, ugnij się, ugnij się.
- Jak dojrzale kochanie. - droczy się. Cwaniak.
- Ucze się od Ciebie.
- Jeżeli tak bardzo chcesz się mną pochwalić to zaproś do nas swoich znajomych. Kupię wino, piwo, jakieś przekąski i obiecuję, że będę grzeczny.
- Nie możesz mnie po prostu odwieźć ?
- I Ci ustąpić ? Nie.
- Ughhh ! No dobrze.
- Idziemy na zakupy ? Kupię Ci coś ładnego.
- A co ?
- Wszystko co będziesz chciała. - pojechaliśmy do centrum. Do domu wróciliśmy późnym wieczorem obładowani zakupami. Wzięliśmy razem długą kąpiel i położyliśmy sie spać. Oplótł mnie ciasno ramionami cały czas upewniając się, że jest mi wygodnie. Kiedy obudziłam się rano jeszcze słodko spał. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w http://img.szafa.pl/ubrania/1/015701893/1376220125/miejska-elegancja.jpg i wcinając banana wyszłam z domu. Zaczynam lubić moje nowe auto. Biedny Tuptuś niech spoczywa w spokoju. Podjechałam pod uczelnię gdzie już czekali na mnie moi przyjaciele. Opuściłam nowiutkie BMW w nowiutkich ciuchach od Hazza. Oczy mało nie wyszły im z orbit.
- Whowww Winter ! Jak ty się wozisz.. !
- To prezent od Harry'ego.
- Ma chłopak gest. - obszedł już chyba mnie i samochód ze 4 razy.
- Kto to Harry ? - zapytały równo Rose, Bella i Johannach.
- Mój chłopak. A właśnie, prosił żebym zaprosiła Was do naszego domu na jutro.
- Mieszkasz z chłopakiem i nic nam o tym nie powiedziałaś ?!
- To wyszło szybko, nie planowaliśmy.
- Musisz nam wszystko opowiedzieć ! - zaciągnęły mnie do środka, a zaraz za nami pobiegł Ryan. Nie miałam ochoty zwierzać się z mojego życia z Harrym dlatego wymijałam to półsłówkami. Nie przypadło im to do gustu.
- Jak się poznaliście ? Sypiacie ze sobą ?
- Rose ! Normalnie, na ulicy, przez przypadek !
- Nie uwierzę w to. Po prostu szłaś ulicą i wpadłaś na młodego miliardera, który się w Tobie zakochał ?
- Zdarza się.
- Summer jak masz sponsora to nam powiedz !
- Bella ! On nie jest moim sponsorem. ! Dał mi dostęp do swojego konta i kilka drogich prezentów i to wszystko ! Kochamy się i koniec !
- Jesteś z nim w ciąży ?
- Nie !
- Whow. To ja też chcę żeby miliarder z ulicy kupił mi samochód i zabrał do swojej wilii.
- Dajcie jej już spokój ! Poznałem tego Harry'ego. Trochę nadopiekuńczy, ale widać, że zależy mu na Summer.
- Gdzie go poznałeś ?
- Byli w Monster. - dziewczyny otworzyły usta ze zdziwienia i już chciały coś powiedzieć, ale dzięki Bogu przyszedł wykładowca. Po zajęciach szybko uciekłam z sali, żeby znów nie zasypały mnie pytaniami.- Summer zaczekaj ! - kurwwaaaaa maać !
- Co tam Jo ?
- Nie dałaś nam adresu, nie powiedziałaś o której.
- Wyślę Wam smsy Johannach. Podwieźć Cie ?
- Nie dzięki, Ryan mnie weźmie.
- To do jutra. - wsiadłam do auta i jak najszybciej odjechałam. Wróciłam do domu w kiepskim nastroju.
- Aniołku wróciłaś ! - pocałował mnie w policzek.
- Daj mi umrzeć w spokoju.
- Coś się stało ?
- Mam irytujących i ciekawskich znajomych. Wszystko przez ten samochód.
- Taa.. Chodź, zamówiłem chińszczyznę. W sypialni masz strój na dzisiaj.
- Będziesz blisko prawda ?
- Tak blisko jak się da. Nie skrzywdzi Cie jeżeli o to Ci chodzi. - po posiłku poszłam się przebrać. Zaśmiałam się bo sukienka sporo zakrywała. To takie nie w stylu Hazza. On założył garnitur. O Jezuu.. Boję się. Cholernie. Zaczyna się moja pierwsza gangsterska akcja.