Rozdział 48
- Po co mamy się z nimi spotkać ?
- No jak to po co ? Trzeba się zabawić ! - otworzyły się drzwi od windy i znaleźliśmy się w sali konferencyjnej. Duży stół i tych czterech idiotów.
- Summer słoneczko ! Wspaniale wyglądasz !
- Hej Lou, dzięki. Ty też. - przywitałam się z resztą i usiadłam obok Zayna.
- Zacznę przyjemnie jak zawsze. Co wasza dwójka sobie wyobrażała ?! - wydarł się na mnie i Zayna.
- Emm no.
- Nie możecie tak po prostu buchnąć sklepu !
- A Harry może tak po prostu bić ludzi ?! - jego zielone tęczówki wgniotły mnie w fotel i w sekundzie pożałowałam, że się odezwałam. Opuściłam głowę.
- Co kurwa zrobiłeś ?! Styles !
- Pobiłem fagasa, który przystawiał się do mojej kobiety.
- Czy ja pracuję z idiotami ? Dlaczego do mnie nie przyszedłeś ? Harry zawsze jestem z Tobą załatwilibyśmy to razem.
- Louis ja nie mogłem czekać. Ten skurwiel przysyłał jej zdjęcia swojego fiuta.
- Summer to prawda ? - kiwnęłam głową. Tommo stanął za mną i położył ręce na moich ramionach na co Harry zareagował cichym warknięciem.
- Jeszcze z nim nie skończyłem Lou.
- Uspokój się Harry. Więc.. Wy nie wybuchacie sklepów, Harry nikogo nie bije i jest super bal. Spotykamy się po świętach, dajmy ludziom świętować w spokoju. Zaraz po nowym roku na Wembley odbywa się mecz. Summer, Harry, Niall i ja pójdziemy jako policja.
- Lou ty i policja ?! - zadrwił blondyn.
- Zamknij się Horan. Liam, Zayn waszym zadaniem będzie rozpocząć zamieszki.
- Co ?
- Louis jaki jest cel tej akcji ? - wtrącił Harry.
- Jeden człowiek musi zginąć Hazz. - wpatrywali się sobie w oczy. Mój chłopak kiwnął głową i przeniósł wzrok na mnie. On zawsze mi to robi. Obserwuje mnie jakbym miała uciec.
- Louis to może się nie udać. - odezwałam się cicho.
- Dlaczego ?
- Na stadionie są kamery.
- I co ? Chłopakom umaluje się twarze, my założymy czapki. Poza tym nikt nie będzie ścigał policji za oddanie strzału podczas zamieszek. Już nie takie rzeczy wyciszałem Summer.
- Ty decydujesz Lou.
- Ty strzelisz moja droga.
- Co ?! Czemu ?!
- Louis ! - Hazz zerwał się na równe nogi.
- Siadaj. - Tommo jednym słowem wrócił go na miejsce. - Summer wiem co potrafisz. Dasz radę. Strzelasz najlepiej z nas wszystkich. Ufaj nam. Ufaj mi.
- Dobrze Louis.
- Harry spokój. - wstałam i wryłam mu się na kolana. Dyszał ciężko tuż przy moim uchu.
- Louis, a nie mogłabym rzucić

- Dlaczego ?
- Summer zamilcz.
- Nie odzywaj się tak do mnie Harry.
- Uspokójcie się. My lecimy. Trzymajcie się zakochańce. - Niall, Zayn i Liam opuścili salę.
- Harry przyjedź do mnie wieczorem. Muszę coś z Tobą obgadać.
- Sam ?
- Sam.
- Dzięki Lou.
- Też Cie kocham słoneczko. - wyszedł, a ja poczułam rękę Harry'ego wędrującą w górę mojego uda. Spojrzałam mu w oczy.
- Zerżnę Cie tu i teraz. - jego oczy.. nie ma zieleni.. Czarne morze wzburzone falami pożądania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz