niedziela, 2 lutego 2014

Roździał 37
Louis rozkuł jej ręce i rozmasował nadgarstki. Odgarnął jej włosy z twarzy. Przypływ adrenaliny pozwolił mi uwolnić się z uścisku chłopaków. Rzuciłem się na Liama.
- Co ty jej kurwa zrobiłeś ?! Jak mogłeś ?!
- Zamknij się bo ją obudzisz.- warknął na mnie.
- Co ?
- Ona śpi idioto ! - wziąłem ją na ręce i posadziłem sobie na kolanach. Liam wyciągnął dłoń w naszym kierunku.
- Nie dotykaj jej. - cofnął rękę i usiadł obok Louisa urażony moim tonem. Dyskutowali, analizowali każdą sekundę tej porażki.
- Harry, a ty co myślisz ? - mój wzrok spoczął na jej posiniaczonych dłoniach.
- Wiesz co ja kurwa myślę ? Myślę, że już nigdy nie wystawicie jej jako przynęty. Nigdy.
- Harry
- Mam w dupie tą umowę ! - wstałem i zaniosłem mojego aniołka do sypialni. Zdjąłem z niej poplamioną sukienkę i ubrałem koszulę nocną. Położyłem ją do łóżka i wróciłem do chłopaków. Piliśmy alkohol w milczeniu wykrzywiając się przy każdym kieliszku wódki.
- Summer ma jakiś uraz z dzieciństwa czy coś ? - kiwnąłem głową
- Hazz powinieneś zabrać ją do psychologa. Ona jest niebezpieczna dla siebie.
- Daj jej może spokój.
- Stary chcę pomóc.
- Ja wiem co jest dla niej najlepsze. - usłyszałem ciche kroki. Wstałem z miejsca i chwiejnym krokiem poszedłem do hallu.
- Baby ?
- Tak Hazz ? - stała przy schodach. Światło z salonu oświetlało tylko jej stopy i kawałek jej łydek.
- Chodź do mnie kochanie. -podeszła niepewnie. - Jak sie czujesz ?
- Bardzo boli mnie głowa i ręce.
- Przytulisz się ? - stała jakiś metr ode mnie. Za daleko. Pokręciła przecząco głową. - Dlaczego ?
- Nie chcę.
- Boisz się mnie Baby ?
- Nie. Po prostu nie chcę, żebyś mnie dotykał.
- Dlaczego kochanie?
- Nie wiem.
- Nie skrzywdzę Cie. Nie potrafiłbym. Jestem tu po to, żeby Cie chronić. Daj mi rękę. - umieściła ją nieśmiało na mojej wyciągniętej ręce.
- Słoneczko obudziłaś się ! - Louis.
- Umm.. Tak. - bawiła się rąbkiem koszulki nocnej.
- Chodź, przytul się do wujka Lou.
- Połóż na niej swój jebany
palec, a Cie potne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz