sobota, 22 lutego 2014
czwartek, 20 lutego 2014
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 56
Fale ciepła i zimna na przemian zalewały moje ciało.
- Summer ?
- Idę się spakować. - starałam się opanować drżenie rąk.
- Nie ! Hazz powiedział, że masz zostać !
- Mam w dupie to co on powiedział Gemma. - ruszyłam schodami w górę.
- Summer ! Musisz zostać słyszysz ?! - pobiegła za mną.
- Nie. Muszę jechać do Londynu i zabrać swoje rzeczy z jego domu.
- Nie możesz ! On wyraźnie powiedział, że masz tu zostać !
- Nie obchodzi mnie jego zdanie !
- On po jutrze po Ciebie przyjedzie. Zostań Summer.
- Nie. - zaczęłam wrzucać rzeczy do walizki jak opętana. Nie obchodziło
mnie w jakim stanie będą później. Nic mnie nie obchodziło. Podziękowałam
za wszystko Gemmie i wybiegłam z domu. Szłam prosto w stronę dworca,
który znajdował się kilka ulic dalej. Łzy spływały po moich policzkach
ginąc gdzieś w szaliku. Złapałam swój autokar i usadowiłam się w ciepłym
wnętrzu. Z mojego ipoda sączyła się w kółko ta sama piosenka. Ujrzałam
przez okno samochód Harry'ego pędzący w drugą stronę. Gemma już pewnie
wszystko mu powiedziała. Mam jakieś 2 godziny czasu. Weszłam do jego
domu trzęsąc się z zimna i smutku. Wrzucałam wszystko do walizek.
- Summer. - zamarłam w miejscu - Co ty wyprawiasz ?
- Daj mi spokój Louis.
- Harry kazał mi sprawdzić czy tu jesteś i Cie zatrzymać. Nie będę miał z tym problemu.
- Po prostu mnie zostaw, albo wpakuj mi cały magazynek w głowę.
- To by było za proste Sami.
- Wyprowadzam się Louis. Nie zostanę z nim. Godziny dłużej. Sekundy. Nie chcę nawet na niego patrzeć.
- O co Wam kurwa poszło ? Summer on planuje ślub. Rozumiesz ? On chce mieć dzieci, rodzinę z TOBĄ.
- Nie obchodzi mnie to. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Nawet koloru
koszulki wiesz ? - wróciłam do swojego zajęcia. Złapał mnie za ramię .
- A mnie nie obchodzi co ty masz do powiedzenia. Harry powiedział, że
mam Cie tu zatrzymać i nie zawaham się przypieprzyć Ci. Ja nie jestem
jak Harry, nie będę obchodził się z Tobą jak z jajkiem.
- Bij. Bij mnie. Teraz.
- Uspokój się !
- SUMMER ! - ryk Harry'ego rozdarł powietrze. Zaczyna się komedia. Wparował do sypialni i przyparł mnie do ściany.
- Odsuń się.
- Czego kurwa nie rozumiesz ?! Czego kurwa nie zrozumiałaś w " ZOSTAŃ W
HOLMES CHAPEL " ?! - krzyczał i potrząsał mną. Nowa fala złości zalała
moje ciało. Wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Czy ty kurwa oszalałaś ?! Summer !
- Mam Ci do powiedzenia tylko jedno. Nie pokazuj się więcej w moim życiu. Nigdy. Rozumiesz ?!
- Summer do jasnej cholery o czym ty mówisz ?! Musiałem wrócić do firmy !
- Nie rób ze mnie idiotki Harry ! Doskonale wiem o tym, że jutro jest
akcja ! - patrzył jak zakładam na siebie kurtkę i buty. Jego policzek
zmieniał barwę na ciemny fiolet.
- Nie możesz.
- Nie mogę co ?!
- Nie możesz mnie zostawić.
- Mogę.
- Zapłaciłem za to.
- Pierdoli mnie to !
- Summer. Bierzemy ślub.
- Nie. Po prostu daj mi spokój. - Chciałam wyjść, ale złapał mnie w talii.
- Chciałem Cie chronić. Summer.. proszę Cie wysłuchaj mnie.
- To i tak nic nie zmieni. Podstępem zmusiłeś nie do opuszczenia Londynu !
- Summer proszę Cie. - usiadł na brzegu łóżka i patrzył na mnie oczami pełnymi łez.
- Masz 5 minut.
- Summer w tej akcji chodziło o coś więcej niż Twoje bezpieczeństwo.
Gdybyś tam poszła i wykonała swoje zadanie to wszystko byłoby dla Ciebie
gorsze. Kochanie...
- Powiedz mi o co chodzi.
- Chodzi o ofiarę.
- Kto to ?! Harry nie baw się ze mną.
- Twój brat Summer. Dlatego Cie chroniłem. Dlatego chciałem, żebyś została tam.
- Ty.. Wy.. - odebrało mi mowę.
- Summer dobrze się czujesz ?
- Nie dotykaj mnie. - opadłam na kolana.
- Summer co się dzieje ?! - nie byłam w stanie mówić. Mgła zasnuła moje
oczy i zablokowała drogi oddechowe. Czułam jego ręce na swoich plecach.
Moja głowa opadła na jego ramię pozbawiona jakiejkolwiek władzy w
mięśniach. Tylko on chronił mnie przed upadkiem na dywan. Czarna mgła i
kolejny dym w płucach. Czy ja umieram ?
Hej kochani, chciałam przeprosić jeżeli codziennie nie będzie rozdziału.
Rozdział 55
- On uwielbia dawać mi drogie prezenty, pokazywać się w luksusowych klubach. Czasami chciałabym, żebyśmy poszli na spacer, kupili piwo i orzeszki..
- Harry jest inny prawda ?
- Nawet nie wiem ile ona ma lat.. - wyznałam bliska płaczu.
- 23.. Jak to nie wiesz ?!
- On.. my nie rozmawiamy o takich przyziemnych rzeczach.
- Nawet nie wiesz jaka byłam szczęśliwa kiedy powiedział, że przyjedzie z Tobą.
- Tak umm.. ja dziękuję pani. Nie utrzymuję kontaktów z moją rodziną.
- Nie dziękuj i mów mi mamo. - przyszedł Harry i usiadł jak najbliżej mnie obejmując ramieniem.
- Co zazdrośniku ? - zapytała jego mama obserwując jak oplata mnie swoimi ramionami.
- Nie jestem zazdrosny. - niekontrolowany śmiech uciekł z moich ust i złączył się ze śmiechem Gemmy. Skarcił mnie wzrokiem jak psa. Po zjedzonej kolacji zmywaliśmy wspólnie naczynia.
- Baby ?
- Tak ?
- Idziemy na spacer ?
- Możemy. - ubraliśmy się i wyszliśmy. Jego palce splecione były z moimi.
- Tu kiedyś pracowałem. - wskazał ręką jakąś małą piekarnię. - A tu weźmiemy ślub. - odwrócił mnie i przytulił moje plecy do swojego torsu opierając głowę na ramieniu. Moim oczom ukazał się malutki, drewniany kościółek. Był śliczny.
- Harry..
- Tak ?
- Nie odbierz tego źle, ale..
- Po prostu powiedz. - pocałowałam go długo i namiętnie.
- Kochanie.. czy ty mógłbyś wyluzować ? - jego ciało napięło się pod wpływem irytacji.
- Co masz na myśli Summer ?
- Zapomnij o tym, że masz pieniądze. Po prostu.. zabaw się..
- Chcesz się bawić ? - pokiwałam ochoczo głową - To chodź. - pociągnął mnie biegiem w dół ośnieżonej uliczki.
- Harry co ty robisz ?
- Cicho ! - kupił gorącą czekoladę i wręczył mi kubek napychając swoje usta karmelkami. Prowadził mnie przez jakieś dróżki, aż w końcu moim oczom ukazało się małe jeziorko. Kompletnie zamarznięte.
- Po co tu przyszliśmy ? - wbiegł rozpędzony na taflę jeziora i ślizgał się jak dzieciak.
- No chodź do mnie. - niepewnie ruszyłam w jego stronę obserwując jak przemierza kolejny fragmenty zamarzniętej wody. Zachwiał się i wylądował głową w zaspie.
- Harry ! - ze śmiechem ruszyłam w jego stronę. Złapał mnie w pasie i wpił w moje usta. Dziecięcy uśmiech rozświetlił jego buzię kiedy wytrzepywałam w jego włosów płatki śniegu.
- Dawaj buziola. - nachylił się, ale zaczęłam uciekać przed nim po zamarzniętej tafli. Nasze śmiechy rozbrzmiewały nad polaną cichnąc przez miłosne pocałunki kiedy na chwilę złapał mnie w swoich ramionach. Ganialiśmy się aż opadłam z sił. Powalił mnie na ziemię wciskając głową w śnieg. Śmiał się jak małe dziecko kiedy próbowałam się uwolnić, aż w końcu złapał mnie w talii i położył na swoim ciele.
- Harry. Mój Harry.
- Moja śnieżynka. - wyciągał płatki z moich włosów. Wtuliłam się w jego tors słuchając przyspieszonego bicia serca mojego wybranka.
- Tak bardzo Cie kocham Hazz.
- Ja Ciebie też kocham Summer. - kolejny pocałunek rozgrzał moje ciało. Zakochuję się w nim od nowa. Całe złe emocje odleciały z naszych ciał, wszystkie kłótnie i przykre chwile gdzieś zniknęły. Byliśmy tylko my, my dwoje i nasz własny kawałek kosmosu.
- Wracajmy. Zimno mi.. - dźwignął się na nogi ze mną na rękach i niósł mnie do domu. Nie paliło się światło. Wszyscy muszą już spać. Wzięłam dresy i koszulkę i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i delektowałam rozkoszą gorącego prysznica. Poczułam jego zapach, a chwilę później ręce na plecach.
- Kochanie.. jesteś piękna.
- Zamarznięta.
- A tam. Nie marudź. - jego dłonie zjechały w dół moich pleców i spoczęły na moich pośladkach.
- Panie Styles..- upomniałam go mrucząc wprost do jego ucha.
- Pani Styles. - dopadł moich ust. Nie przeszkadzało mi to, że jesteśmy nago. Najważniejsze było, żeby był blisko. Blisko mnie. Odwrócił mnie brutalnie tyłem do siebie.
- Wezmę Cie od tyłu Summer. - warknął nisko. Poczułam jego potężną erekcję przy swoim wejściu. Pisnęłam cicho kiedy zaczął się we mnie wsuwać. Zawsze robiliśmy to w jednej pozycji, a teraz on. Jęknął gardłowo przenosząc dłonie na moje piersi.
- Hazz..

- Tutaj ? - kiwnęłam głową. Masował moje piersi całując szyję. Cały czas drażnił penisem to czułe miejsce. Czułam jak uginają się pode mną nogi przez falę rozkoszy. Jego ręka znalazła się na dole mojego brzucha kiedy pomagał mi utrzymać równowagę. Rozkosz wypełniła cały mój organizm.
- Tak bardzo Cie kocham Baby.
- Ja Ciebie też Hazz...
*** 3 dni później ***
Święta, święta i po świętach. Obudziłam się rano przez niesamowity zapach. Mama coś gotuje.
Harry'ego nie było obok mnie. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół w poszukiwaniu Hazzy.
- Hej Gemma.
- Hej. Robię nam omlety.
- Super. Umm.. Gdzie Harry ?
- No jak to gdzie ? Pojechał do Londynu.
Rozdział 54
-Weźmy ślub. Kupię Ci najpiękniejszą sukienkę. Będzie cudownie.
-Harry ja mam 18 lat.
-Wiem kochanie.
-Hazz przepraszam, ale nie. To za szybko. Nie odbierz tego źle. Kocham Cię, ale jestem za młoda.Chcę podróżować, zwiedzać świat, a nie siedzieć z dziećmi w domu.
-Wydurniłem się. Smacznego, ale się smucę.
-Hazz
-hymm?
-Kocham Cię.
-Cieszę się.
-Nie smuć się.
-To nie takie łatwe. Nigdy nie pokochasz mnie tak mocno jak ja kocham Ciebie.
-Harry
-Nie Baby. Nie tłumacz się.
-Chcę za Ciebie wyjść. Nie teraz.
-Obiecuj
-Co?
-Obiecuj, że zostaniesz moją żoną
-Obiecuję- pocałowałem ją w policzek i zająłem się posiłkiem. Niedługo później odjechaliśmy z restauracji.
-Kochanie jesteśmy- usnęła sobie słodko. Pocałowałem ją w policzek
-Boję się.
-Chodź słoneczko.-wziąłem ją za rękę. Później zajmę się bagażem.
-Harry!
-Mama- ucałowałem moją rodzicielkę i przyciągnąłem Summer
-Dzień dobry, jestem Summer
-Dzień dobry kochanie!- przytuliła moją żonkę.
-Gdzie Gemma?- zapytałem pomagając Baby ściągnąć kurtkę.Poczułem moją siostrę zanim ją zobaczyłem. Wskoczyła mi na plecy.
-Harold
- Nie mów tak do mnie Gem!
-Ty jesteś Summer tak?-zeszła ze mnie i podeszła do Baby.
-Tak.
-Jestem Gemma. Co ty w nim widzisz dziewczyno?- pociągnęła Summer do salonu, a ja przytuliłem mamę.
-Długo jesteście ze sobą?
-Kilka miesięcy.-odgarnąłem włosy z czoła, a jej wzrok spoczął na mojej ręce.
- Czy...Czy tym masz obrączkę?
-Mam.
-Powiedz mi, że nie wziąłeś ślubu!
-Bo?
-Harry!
-No co?
-Jak mogłeś wziąć ślub i nie zaprosić własnej matki?!
-Mama.
-No co?
-Harry.-przyszła do mnie Summer. Mama spojrzała na jej dłoń i łzy spłynęły po jej policzkach.
-Jak wy mogliście?
-O co chodzi?
-Wzięliście ślub.
-Nie! Proszę pani my tylko nosimy obrączki, symbolicznie..Jesteśmy za młodzi na ślub i dzieci.- dostałeś ścierką przez łeb.
-Mama nie bij mnie !
-Idź mi stąd! Chodź Summer zrobię ci coś do picia.
-Ja też chcę.
-Nie wiesz gdzie jest kuchnia?
-Wiem.
-To zasuwaj .-wyminąłem je i jeszcze dostałem klapsa. Mama krzątała się po kuchni, a ja wziąłem Baby na kolana.
-Mama.
-Tak?
-Zrobisz mi sernik?
-Już czeka w lodówce.
* Oczami Summer*
Zsunął mnie z siebie i prawie podbiegł do lodówki. Wziął łyżeczkę i wyjadał ciasto z całej z blachy.
-Może byś soją ukochaną poczęstował?-skarciła go jego mama.
-Summer, nie chcesz prawda?
-Nie, dziękuję
-Kocham Cię-przyszła Gemma i zabrała Hazzie ciasto.
-Ej!- zaczęli się bić i szczypać
-Summer chodź.-jego mama podała mi herbatę i zaprowadziła do salonu.
-Ma pani piękny dom.
-Dziękuje. Harry mi go kupił.
- Nie lubię jego pieniędzy....-powiedziałam cicho
Rozdział 53
- Zostaw !
- Kochanie błagam nie zostawiaj mnie. Potrzebuję Cie ! Jesteśmy jednością Baby, ty i ja..Dam Ci wszystko czego zapragniesz i więcej.
- Tak ? To daj mi wolność.
- Summer
- To moje imię.
- Kochanie błagam Cie !
- To ty się zmieniłeś Hazz ! Mania kontroli ?!
- Baby proszę Cie.
- Nie. Nie tym razem Harry.
- Kochanie wyjedziemy z Londynu, odpoczniemy od tego wszystkiego. - wpatrywała się w ścianę przygryzając dolną wargę. - Baby spróbujmy. Daj nam szansę. Będę się starał. Pamiętasz co obiecałem Ci na początku ?
- Że nasz związek będzie idealny i będę szczęśliwa.
- Dokładnie. I tak będzie. Myszko proszę.
- Harry ile jeszcze razy będziesz chciał ostatnią szansę ?
- Proszę Cie, umrę bez Ciebie. Tak bardzo Cie kocham Sumi..
- Ostatni raz.
- Dziękuję kochanie. - przyciągnąłem ją i pocałowałem.
- Oddaj mi telefon. - położyłem go na jej wyciągniętej dłoni i odgarnąłem niesforny kosmyk z jej buzi. Opadła na kolana i przebierała ciuchy w walizce. Niektóre odwieszała inne składała i chowała do walizki.
- Kochanie co robisz ?
- Mówiłeś, że dzisiaj wyjeżdżamy. - rzuciłem się na nią kładąc ją na dywanie.
- Wezmę Cie tutaj. - warknąłem przygryzając płatek jej ucha.
- Zostaw !
- Nigdy ! - uderzyła mnie w bark. Obdarowywałem jej szyję mokrymi pocałunkami. Bawiła się moimi loczkami.
- Byłeś niegrzeczny Hazz. Nie dostaniesz nagrody. - zassała płatek mojego ucha.
- Będę grzeczny.
- Za późno kochanie.
- Proszę.. wezmę Cie w jaccuzzi.

- Kocham Cie.
- Wiem.
- Bardzo.
- Wiem.
- Chodź do mnie.
- Harry leżysz na mnie. - zaśmiałem się i przekręciłem nas tak, że teraz Summi leżała na mnie.
- Moja malutka. - przeleżeliśmy jeszcze godzinę śmiejąc się z różnych głupot. Spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy w drogę do mojej rodziny.
- Kochanie jesteś głodna ?
- Trochę. - zaparkował pod jakąś restauracją.
- Tutaj byłem pierwszy raz na randce. - objąłem Summer w talii i poprowadziłem do środka. Nie nawalę. Tym razem nie spieprzę. Złożyliśmy zamówienie i siedzieliśmy przy stoliku trzymając się za ręce.
- Jak ona miała na imię ?
- Barbara.
- Kochałeś ją ?
- Nie. Tylko Ciebie kochałem, kocham i będę kochał słyszysz ?
- Słyszę. - nachyliłem się nad stolikiem i skradłem buziaka.
- Summer ?
- Słucham ?
- Wyjdź za mnie.
Rozdział 52
- Jak mnie znalazłeś ?
- Louis namierzył Twój telefon. - zamilkłam. Złość nie pozwalała mi mówić. - Nie denerwuj się piękna. - chciał mnie dotknąć, ale odepchnęłam jego rękę. Nie spodobało mu się to. Zatrzymał się w garażu, a ja tylko czekałam, aż otworzy mi drzwi. Skurwiel zagrodził mi wyjście tak, że musiałam wejść mu na ręce. Trzymał mnie jak rozkapryszoną sześciolatkę chociaż rozpaczliwie domagałam się wolności. Wkurzyłam się jeszcze bardziej kiedy zaniósł mnie do sypialni i położył na łóżku jak lalkę.
- Hazz
- Ciii. - przyciągnął mnie do swojego torsu, pocałował w czoło i mocno przytulił.
- Wyjdziemy z tego. Silniejsi niż kiedykolwiek. Kocham Cie Baby i nie mogę Cie stracić.
- Harry tego nie da się przeczekać ! Musimy rozmawiać !
- Dobrze kochanie, porozmawiajmy, ale już się nie denerwuj.
- Musisz się zmienić. Z tą swoją zazdrością i nadopiekuńczością bo ja nie wytrzymam. Mam też dość tego, że sam decydujesz za nas dwoje.
- Wiem, że Cie to denerwuje, ale
- Ale co ?! Harry co jest ważniejsze ? Moje szczęście czy
- Twoje bezpieczeństwo Summer. Idź spać kochanie. Jesteś wykończona. Porozmawiamy jutro.
- Powiesz mi o co chodzi z tą akcją ?
- Nie obiecuję. Śpij. - pocałowaliśmy się.
*** Oczami Harry'ego ***
Nie mogę usnąć. Trzymałem Summer blisko siebie, ale nawet to nie pomagało. Zadrżała. Otuliłem ją drugim ramieniem i ucałowałem w czubek głowy.
- Śpij kochanie. To tylko zły sen. Jestem tu. - wtuliła się w zagłębienie między moją szyją, a obojczykiem. Dostałem sms'a. Oślepiony światłem telefonu z trudem odczytałem jego treść.
Nick nie żyje. Powinieneś wiedzieć.
Co z tym całym Ryanem?
Przeprosił. Nie zbliży się do twojej Baby.
Dzięki Lou
Hazz chcesz zabić jej wszystkich kolegów?
Nie. Nie wiem
Idź spać loczuś. Kocham Cię
Hahaha też Cię kocham Tommo :)
Jednego gnoja mniej. Lepiej będzie jeżeli Summer się nie dowie bo będzie
się mnie bała. Otworzyła oczy i zaciągnęła się powietrzem.
![]() |
- Harry pić. - zszedłem na dół i przyniosłem jej sok. Ponownie zająłem miejsce przy jej boku.
- Kochanie dobrze się czujesz ?
- Tak, czemu ?
- Tylko się martwię.
- Dlaczego nie śpisz ?
- Nie wiem Baby. Pilnuję Cię.
- Śpij.. - wtuliła się w moje ramiona. Poprawiłem swoją pozycję i udało mi się zasnąć wtulonemu w jej włosy.
*** Oczami Summer ***
- Harry..- odgonił moją rękę - Misiu.. - mruknął i zakrył się poduszką. -
No przytul mnie bo trochę mi zimno nago ! - wynurzył się spod białej
pościeli i mruknął zawiedziony widząc mnie ubraną. Usiadłam obok niego
na łóżku i pocałowałam go w policzek.
- Zostaw.. - mruknął odganiając mnie jak natrętną muchę.
- A całus ? - zaśmiałam się i musnęłam jego usta.
- Dzidziu wstań ! - pociągnęłam go za rękę.
- Kobieto wykończysz mnie. - usiadł nieszczęśliwy na łóżku przecierając oczy jak małe dziecko.
- Kochasz mnie.
- Bardzo. - obejrzał moje dłonie.
- Coś nie tak ?
- Ładny kolor. - pochwalił moje paznokcie.
- Dziękuję. - pociągnęłam go za włosy podnosząc z łóżka.
- Nie szarp mnie za włosy ! Chyba, że podczas seksu !
- D-R-A-Ż-L-I-W-Y !
- Dostaniesz po dupie zaraz. - pokazałam mu język i uciekłam na dół.
- Chodź do mnie loczku..
- Nie mów tak do mnie Baby.
- Nie złość się tak. - zajęliśmy się swoimi porcjami jedzenia. Gdy
skończyłam swoje naleśniki poszłam na górę. Telefon Harry'ego brzęczał
przez sms'a. Wzięłam go do ręki i przesunęłam palcem po ekranie.
- Kontrola ?! - złapał mnie mocno za przedramię i odwrócił w swoją stronę.
- Nie, ja tylko
- Tylko co ?!
- Dzwonił !
- I co z tego ?! - wykręciłam się z jego uścisku.
- Nic. - popchnął mnie na łóżko.
- Co się z Tobą dzieje Summer ?! Zmieniłaś się !
- W tym momencie przestań !
- Zakochałem się w Tobie bo byłaś inna niż wszystkie ! Miałaś swoje
zasady, trzymałaś mnie na dystans ! A co robisz teraz ?! Próbujesz mną
pomiatać. Nie pozwolę ci na to słyszysz ?!
- Czy ty się dobrze czujesz Harry ?! - odepchnęłam go od siebie i wstałam z łóżka.
- Daj mi swój telefon. - wyciągnął po niego rękę.
- Nie.
- Zrób co karzę.
- To ty daj mi swój !
- Przestań się kurwa ze mną bawić ! - wyszarpał Iphona z mojej ręki i schował do swojej kieszeni.
- Co ty robisz ?!
- Musze ograniczyć Ci kontakty ze znajomymi bo widocznie szkodzą Ci na głowę.
*** Oczami Harry'ego ***
Zazdrość rozwalała mnie od środka. Summer wybiegła z sypialni.
- Wróć tutaj Baby.
- Pierdol się kurwa ! Mam Cie dość ! - weszła do garderoby i zaczęła wrzucać ciuchy do walizek.
Rozdział 51
Wciągnąłem szybko spodnie i koszulę i zbiegłem na dół zakładając kurtkę.
Coś tu kurwa śmierdzi. Jej jebane muffiny. Wyłączyłem piekarnik i
wyjąłem telefon.
*** Oczami Summer ***
Siedziałam w McDonaldzie wcinając swoje nuggetsy.
- Winter powiedz o co chodzi ? - tylko z Ryanem mogłam spędzać czas w takich chwilach.
- Chodzi o Harry'ego.
- No powiem Ci, że akurat się domyśliłem.
- On jest strasznie.. strasznie zazdrosny i chorobliwie nadopiekuńczy. Nie mogę już tego wytrzymać !
- Pogadaj z nim.
- Myślisz, że nie próbowałam ?! On twierdzi, że to dla mojego dobra i on wie co dla mnie najlepsze.
- O co poszło dzisiaj ?
- Ogólnie to zabiera mnie do swojej rodziny na święta i kazał mi tam
zostać dłużej. Rozumiesz ?! U swojej matki kiedy on będzie w Londynie !
- Winter nie żartuj.
- Mówię serio. On już " podjął decyzję ".
- No to masz przejebane. Może powinniście od siebie odpocząć.
- On się nigdy na to nie zgodzi.
- Umm.. Summer odwróć się. - najpierw spotkałam niebieskie tęczówki Lou,
a zaraz za nimi wkurwionego Harry'ego. Odwróciłam się w stronę Ryana i
zajęłam swoimi kurczakami. Poczułam jego oddech na swoim karku.
- Summer wychodzimy. - warknął.
- Idź, nie trzymam Cie.
- Powiedziałem wychodziMY ! - poczułam broń przy swoich żebrach. Oparłam
się o jego obojczyk korzystając z tego, że wysokie krzesło dodało mi
wzrostu.
- Strzelaj Styles, Strzelaj.. - szepnęłam prosto do jego ucha. Zabrał pistolet i wykręcił mi ręce do tyłu.
- Ej dobra, zostaw ją ! - Ryan odepchnął ode mnie loczka. No to teraz
się zacznie. Louis stanął między nimi zapobiegając nadchodzącej bójce.
- Koniec. Summer do auta. Harry spokój. A ty jak Ci tam.. połóż łapy na
Summer albo dotknij mojego przyjaciela, a Cie zabije. - nie zdążyłam
usłyszeć odpowiedzi Ryana bo Harry przerzucił mnie sobie przez ramię i
wyniósł z budynku.
- Puść mnie do jasnej cholery ! - kopnęłam go w brzuch, ale nie pomogło.
- Puszę Cie i ty mi się puścisz !
- Postaw mnie zjebany, zaborczy frajerze !
- Dostaniesz taki wpierdol
- Przestań kurwa, bo wiem, że mnie nie tkniesz !
- Żebyś się nie zdziwiła.
- Postaw mnie ! - ten kretyn wsadził mnie siłą do swojego zajebanego
auta i zatrzasnął drzwi z taką siłą, że zakołysało samochód. Ludzie
posyłali mi spojrzenia pełne współczucia. Zaczęłam się po prostu śmiać
kiedy wyrwał mi kluczyki z ręki.
- Co Cie kurwa bawi ?!
- Ty mnie bawisz ! Próbujesz był groźny, a jesteś żałosny.
- Tylko pogorszyłaś swoją sytuację. - odjechał z centrum miasta w kierunku przedmieścia
- Masz się spakować i za godzinę być gotowa.
- Bo ?
- Bo wyjeżdżamy.
- To jedź.
- Ty i ja.
- Nie chcę.
- Przestań robić problemy.
- Może mnie zostaw i nie będziesz miał więcej problemów.
- Przesadziłaś.
- Kiedyś może ze 2 kwiatki się zdarzyło przesadzić.
- Summer !
- Nie krzycz.
- Nie wkurwiaj mnie.
- Powiedz mi dlaczego mnie po prostu nie zostawisz ? Do czego jestem Ci potrzebna ?
- Do oddychania..
Rozdział 50 ( yay ! )
- Nie. Nie zgadzam się i koniec.
- Harry
- Ona się załamie ! Nie ma mowy.
- Przecież ona się nie dowie.
- To jest jej brat.
- Harry to jest jej brat !
- Ona ma 18 lat !
- On chciał jej zniszczyć życie. Harry sam mówiłeś, że on musi zginąć przez krzywdy wyrządzone Summer.
- Nie chciałem, żeby to ona go zabiła !
- Kto ma to zrobić ?
- Ja.
- Nie możesz brać na siebie jej spraw !
- Mogę Louis i będę. Kocham ją i zrobię dla niej wszystko.
- Podjąłem decyzję. Summer musi to zrobić.
- Louis błagam Cie..nie..
- Wszystko będzie dobrze. Summer jest silna.
- Nie aż tak silna. Nie pozwolę na to. - ruszyłem do wyjścia.
- Harry zaczekaj !
- Myślałem, że się przyjaźnimy ! Powiedz mi prawdę ! Chcesz ją zabić ?! Pozbyć się mojego aniołka ?!
- Czy ty oszalałeś ?! Mogłem zabić ją kilka miesięcy temu, ale tego nie
zrobiłem więc o co Ci chodzi ? - pokręciłem z niedowierzaniem głową i
opuściłem jego dom. Wołał mnie ale miałem to w dupie. Wróciłem do domu
przybity zaistniałą sytuacją. Przyszła do mnie ze spuszczoną głową.
- Co się stało ?
- Rozcięłam sobie paluszka.. - wyciągnęła go w moją stronę. Ucałowałem rankę i wziąłem ją w ramiona.
- Kochanie..
- Tak ?
- Zrobisz raz w życiu coś o co proszę bez zbędnej dyskusji ze mną ?
- A co ?
- Zostaniesz dłużej u mojej mamy.
- Nie ma mowy. - odsunęła się i zniknęła w kuchni.
- Summer.. - jęknąłem i poszedłem za nią. Mieszała ciasto odwrócona do mnie tyłem. Objąłem ją w talii.
- Kochanie.. - całowałem jej szyję.
- Harry nie. Chcę być z Tobą.
- Nie chcę żebyś szła na akcję.
- Znów zaczynasz ?
- Błagam Cie.. dam Ci granat. Wybuchniesz co będziesz chciała, ale nie możesz iść na akcję.
- Ale
- Skończ już Summer. - postanowiłem odświeżyć malinkę na jej szyi.
Obraziła się. Chodziła po kuchni ciągnąc mnie za sobą przyssanego do
swojej szyi.
- Nie gryź mnie Harry. - prowokacyjnie przyszczypnąłem zębami jej skórę.
Złapała moją głowę w swoje małe dłonie i odsunęła od siebie.
- Traktujesz mnie jak psa.
- Zachowujesz się jak pies.
- Summer !
- Gryziesz mnie, liżesz. Ogarnij się.
- Nie.. - spuściłem głowę.
- Daj spokój. - przelewała ciasto do foremek na muffiny co doprowadziło
mnie do szału. Wsadziła je do piekarnika i zaczęła sprzątać. Zgarnąłem
wszystko z blatu zrzucając na podłogę po czym posadziłem na nim Summer.
Rozerwałem swoją koszulę.
- Normalny jesteś ?! - nie, cholernie napalony.
- Kochaj się ze mną.
- Nie.
- Dlaczego ?
- Dlaczego tak ?
- Muszę się wyładować Summer. - rozerwałem jej bluzkę. Chciała zejść z blatu, ale tylko wpadła w moje ramiona.
- Puszczaj.. - dotarłem do jej ust masując jej piersi. Jęknęła przez
przyjemność jaką jej dawałem. Ścisnąłem je mocniej po czym wziąłem ją na
ręce. Rozpiąłem jej stanik i rzuciłem ją na łóżko. Mruczałem całując
jej sutki. Jęczała cicho gładząc dłońmi mój tors. Rozpięła moje spodnie
śmiejąc się cicho.
- Co ?
- Komuś ciasno.
- Komuś mokro. - odpysknąłem przenosząc rękę na jej kobiecość.
- Długo jeszcze będziesz mnie macał Harry ?
- Ile tylko będę chciał. - rozebrałem się i zsunąłem z niej bieliznę.
- Chcę być na górze. - powiedziała stanowczo.
-
Nie sypiasz z frajerem. - wbiłem się w jej ciasne wnętrze rozkoszując
się naszym zbliżeniem. Ściągnąłem z jej włosów frotkę i patrzyłem jak
kasztanowe fale opadły na poduszkę. Moja piękna. Poruszałem się powoli
ciesząc się jej ciepłem i zapachem. Zatopiła palce w moich plecach
mrucząc moje imię.
- H.. harry tak mi dobrze. - oplotła dłonią mój kark.
- Nie krępuj się kochanie. Jestem z Tobą, Dojdź dla mnie. - wygięła się
pode mną jęcząc cicho. Jej wnętrze zacisnęło się na mojej długości
doprowadzając mnie do obłędu. Wpiłem się w jej usta tłumiąc nasze jęki.
Opadłem obok niej na łóżko, a ona od razu zajęła miejsce w moich
ramionach.
- Pamiętaj do kogo należysz Baby.
- Pamiętam. Powiedz mi o co chodzi z tą akcją.
- Śpij kochanie. Jesteś zmęczona.
- N..nie.. Proszę powiedz.
- Kochanie zostaniesz u mojej mamy !
- Nie !
- Podjąłem decyzję. - wyswobodziła się z moich objęć i poszła do
łazienki. Chwilę później wróciła, weszła do garderoby i wyszła ubrana w http://img.szafa.pl/ubrania/1/015843753/1377604966/jesienna-stylizacja.jpg i
opuściła sypialnię trzaskając drzwiami. Co to jest za zachowanie ?!
Powoli zwlokłem się z łóżka i zdążyłem zobaczyć jak mój samochód znika
za drzewami. Zostawiłem go na podjeździe. Kurwa.
Rozdział 49
Niesforne loczki opadły mu na czoło.
- Harry nie tutaj..
- Kochanie.. proszę. Potrzebuję tego. Zrób mi dobrze..
- Nie. - wtuliłam się w jego ramiona. Jęczał nieszczęśliwy jakieś przekleństwa. Złapałam w zęby jego dolną wargę.
- Jesteś cudowna. Kocham Cie nad życie kotku.
- Ja Ciebie też kocham Harry.
- Głodna ?
- Jak smok.
- Na co masz ochotę kochanie ? Zabiorę Cie na obiad. - wróciliśmy do jego gabinetu. Na biurku leżał stos papierów.
- Szefuńcio. - dokuczałam mu.
- Tobie będę rozkazywał jak Cie bzyknę.
- Pf.
- To co chcesz zjeść ? Tajska kuchnia, włoska ?
- Pizza.
- Widzę, że dużo Ci do szczęścia nie potrzeba.
- To chyba dobrze prawda ?
- Zrobię dla Ciebie wszystko Baby.
- Znowu zaczynasz z Baby.
- Baby ja nigdy nie przestanę. Która pizzernia ?
- Crusty's.
- Wiedziałem. - otworzył mi drzwi zapraszając do swojego samochodu.
*** Oczami Harry'ego ***
Patrzyłem jak moja ukochana Baby pałaszuje ogromny kawał pizzy. Gładziłem wierzch jej dłoni z lekkim uśmiechem.
- No co ?! - zapytała w końcu.
- Nic. To po prostu urocze kiedy jesz coś większego od Ciebie.
- Spadaj. - przyciągnąłem ją do siebie i objąłem ramieniem.
- Dałbym Ci buzi, ale masz czosnkowy oddech.
- Świnio ! To od sosu. - cmoknąłem ją szybko w usta.
- Kolejny skradziony całus na konto Harry'ego. - przygryzłem płatek jej
ucha spotykając się z jej gniewnym mruknięciem. Zapłaciłem i poszliśmy
do samochodu.
- Harry ?
- Słucham kochanie ?
- Weź mnie do Lou.
- Nie.
- Ale
- Nie dyskutuj ze mną !
- Chciałam się spotkać z Eleanor.
- I podsłuchiwać o czym rozmawiamy. Kotku nie znam Cie od wczoraj.
- No, ale
- Jeżeli chcesz się spotkać z Eleanor to poproszę Lou, żeby przysłał ją do Ciebie.
- To nie możesz po prostu
- Skończ ze mną dyskutować bo powoli tracę do Ciebie cierpliwość Summer.
- Pierdolisz. Kochasz mnie.
- Kocham Cie, ale nie zamierzam być pobłażliwy.
- Jak na razie to jesteś drażliwy.
- Powiedziałem nie i przestań. - zaparkowałem pod domem.
- Kup sobie jakieś ziółka na uspokojenie Harry bo jesteś serio
wkurzający. - trzasnęła drzwiami i weszła do domu. Japierdolekurwamać.
Zakręciłem samochód i pojechałem do domu mojego przyjaciela. Drzwi
otworzyła mi Eleanor.
- Hej Hazz.
- Hejj El, jest Lou ?
- Już na Ciebie czeka w salonie.
- Summer chciała się z Tobą zobaczyć.
- Pojadę do niej później. - zostawiła mnie w salonie, a sama uciekła na górę.
- Hazz.
- Louis o co chodzi ? Dlaczego nie mogłem wziąć Summer ?
- Nie chcę, żeby ona wiedziała kim jest ofiara.
- Kto to ?
- Spencer Miller. Brat Summer.
Rozdział 48
- Po co mamy się z nimi spotkać ?
- No jak to po co ? Trzeba się zabawić ! - otworzyły się drzwi od windy i znaleźliśmy się w sali konferencyjnej. Duży stół i tych czterech idiotów.
- Summer słoneczko ! Wspaniale wyglądasz !
- Hej Lou, dzięki. Ty też. - przywitałam się z resztą i usiadłam obok Zayna.
- Zacznę przyjemnie jak zawsze. Co wasza dwójka sobie wyobrażała ?! - wydarł się na mnie i Zayna.
- Emm no.
- Nie możecie tak po prostu buchnąć sklepu !
- A Harry może tak po prostu bić ludzi ?! - jego zielone tęczówki wgniotły mnie w fotel i w sekundzie pożałowałam, że się odezwałam. Opuściłam głowę.
- Co kurwa zrobiłeś ?! Styles !
- Pobiłem fagasa, który przystawiał się do mojej kobiety.
- Czy ja pracuję z idiotami ? Dlaczego do mnie nie przyszedłeś ? Harry zawsze jestem z Tobą załatwilibyśmy to razem.
- Louis ja nie mogłem czekać. Ten skurwiel przysyłał jej zdjęcia swojego fiuta.
- Summer to prawda ? - kiwnęłam głową. Tommo stanął za mną i położył ręce na moich ramionach na co Harry zareagował cichym warknięciem.
- Jeszcze z nim nie skończyłem Lou.
- Uspokój się Harry. Więc.. Wy nie wybuchacie sklepów, Harry nikogo nie bije i jest super bal. Spotykamy się po świętach, dajmy ludziom świętować w spokoju. Zaraz po nowym roku na Wembley odbywa się mecz. Summer, Harry, Niall i ja pójdziemy jako policja.
- Lou ty i policja ?! - zadrwił blondyn.
- Zamknij się Horan. Liam, Zayn waszym zadaniem będzie rozpocząć zamieszki.
- Co ?
- Louis jaki jest cel tej akcji ? - wtrącił Harry.
- Jeden człowiek musi zginąć Hazz. - wpatrywali się sobie w oczy. Mój chłopak kiwnął głową i przeniósł wzrok na mnie. On zawsze mi to robi. Obserwuje mnie jakbym miała uciec.
- Louis to może się nie udać. - odezwałam się cicho.
- Dlaczego ?
- Na stadionie są kamery.
- I co ? Chłopakom umaluje się twarze, my założymy czapki. Poza tym nikt nie będzie ścigał policji za oddanie strzału podczas zamieszek. Już nie takie rzeczy wyciszałem Summer.
- Ty decydujesz Lou.
- Ty strzelisz moja droga.
- Co ?! Czemu ?!
- Louis ! - Hazz zerwał się na równe nogi.
- Siadaj. - Tommo jednym słowem wrócił go na miejsce. - Summer wiem co potrafisz. Dasz radę. Strzelasz najlepiej z nas wszystkich. Ufaj nam. Ufaj mi.
- Dobrze Louis.
- Harry spokój. - wstałam i wryłam mu się na kolana. Dyszał ciężko tuż przy moim uchu.
- Louis, a nie mogłabym rzucić

- Dlaczego ?
- Summer zamilcz.
- Nie odzywaj się tak do mnie Harry.
- Uspokójcie się. My lecimy. Trzymajcie się zakochańce. - Niall, Zayn i Liam opuścili salę.
- Harry przyjedź do mnie wieczorem. Muszę coś z Tobą obgadać.
- Sam ?
- Sam.
- Dzięki Lou.
- Też Cie kocham słoneczko. - wyszedł, a ja poczułam rękę Harry'ego wędrującą w górę mojego uda. Spojrzałam mu w oczy.
- Zerżnę Cie tu i teraz. - jego oczy.. nie ma zieleni.. Czarne morze wzburzone falami pożądania.
Rozdział 47
- M.. męża ?
- Nie rozumiesz ?! Wracać do pracy ! - ruszyłam wściekła do gabinetu Harry'ego.
- Kochanie co tak długo ?
- Kochanie ?
- Coś nie tak ?
- Kogo przyprowadziłeś tu ostatnim razem ?! Kim ona była ?!
- Chodź do mnie.. Uspokój się. Kochanie proszę Cie. - podszedł do mnie i
zaprowadził na swój fajny fotel. Usiadł na brzegu biurka.
- To może wytłumacz.
- Kotku to zabrzmi banalnie, ale to była moja siostra.
- Ta jasne, bo Ci uwierzę. - wyjął z portfela zdjęcie i mi je podał.
- Moja starsza siostra Gemma. Maleńka podaj mi jeden powód dla którego
miałbym Cie zdradzić ? Kocham Cie. Chwale się Tobą na prawo i lewo.
- No bo.. może ja Cie nie zaspokajam ?
- Przestań gadać głupoty kochanie. To miała być dla Ciebie niespodzianka..
- Co ?
- Niedługo poznasz moją rodzinę. Spędzimy z nimi święta.. - podniósł mnie z krzesła i przyciągnął do siebie.
- Ale
- Nie dyskutuj. Proszę Cie.
- Poznam Twoją mamę.
- Może w końcu zrozumie, że nie jestem gejem.
- Co ?
- Nigdy nie przyprowadziłem do domu dziewczyny. Będziesz pierwsza. I ostatnia. - przytuliłam się do niego.
- Polubi mnie ?
- Pokocha Cie. - całowaliśmy się. Wierzę mu. Wierzę, że mnie nie
zdradza. Oderwałam się w końcu żeby zaczerpnąć oddech. Gdyby mnie nie
kochał to by tak nie całował.
- No dobra. Wierzę Ci.
- Cieszę się Skarbie. Co one jeszcze o mnie mówiły ?
- Że mnie nie kochasz i trzymasz przy sobie jak psa.
- Tak się czujesz ?
- Nie..nie wiem.
- Summer kocham Cie. Staram się o Ciebie dbać. Trzymam Cie przy sobie bo nie chcę, żeby ktoś nas rozdzielił, żebyś odeszła.
- Ja Ciebie też kocham..
- A powiesz mi co im odpowiedziałaś ?
- Że życie moje i mojego męża nie powinno ich interesować i żeby wracały do pracy. - obdarzył mnie najpiękniejszym z uśmiechów.
- Powiedziałaś, że jestem Twoim mężem.. Jestem taki szczęśliwy..
- Ty też tak o mnie mówisz. Cały czas.
- Bo tego pragnę. Kochanie.. nosiłabyś obrączkę ? Tak symbolicznie ?
- Chyba tak. - sięgnął do szuflady biurka i wyjął z niej malutkie pudełeczko. Boże skąd on wytrzasnął obrączki ? https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQq3k67YCfFsSN7yO2O5VcmVlB37nReZYw6xnoqrrZX00M7nO6N Wyjął
mniejszą i założył na mój palec. Na co ja się zgodziłam ?! Drżącą ręką
założyłam obrączkę na jego palec. One pasowały idealnie. Czy on jest
psychopatą ?!
- Chodź żoneczko. Zobaczysz jak Twój mąż radzi sobie z pracownikami. -
wziął mnie za rękę i poirytowany wyprowadził mnie z gabinetu.
- Czy ktoś z obecnych ma problem z obecnością mojej żony ?!
- Nie panie Styles..
- To jakim prawem wypowiadacie się o związku moim i mojej małżonki ?! Za
to Wam płacę ?! Nie. Do godziny 15 chcę mieć wszystkie raporty na
biurku ! Jeżeli którakolwiek nie wyrobi się ze swoją pracą wszystkie
wylecicie ! - poprowadził mnie do windy. Gdy tylko zamknęły się drzwi
zamknął mnie w ramionach.
- Kochanie wszystko dobrze ? - zapytał opiekuńczo. Gdzie podział się ten potwór ?!
- Tak.. Gdzie idziemy ?
- Na spotkanie gangu kochanie.
Rozdział 46
- Znaleźliśmy dzisiaj rano pobitego Nicka Stanleya. Panna Miller była ostatnią osobą, z którą się kontaktował.
- Proszę wejść, pójdę po narzeczoną. - zaprosiłem go do salonu i pobiegłem na górę.
- Kto przyszedł ?
- Kochanie posłuchaj mnie - szeptałem - Przyszła policja. Powiedz, że wczoraj cały czas byłaś ze mną i Louisem Tomlinsonem.
- Po co przyszli ?! Wiedzą, że to ja ?!
- Nie kochanie, chodzi o Nicka. - kiwnęła głową. Wziąłem ją za rękę i sprowadziłem na dół.
- Posterunkowy Jack Willis. Chciałbym się dowiedzieć co robiła pani wczoraj wieczorem ?
- Byłam w domu z Harrym i Louisem Tomlinsonem.
- Louisem Tomlinsonem ?! Tym Louisem Tomlinsonem ?! To mój szef !
- To wypieprzaj stąd i przestań prześladować moją kobietę ! Chyba nie sądzisz, że taka drobna osoba byłaby w stanie kogoś pobić ?! Ona o siebie nie umie zadbać !
- Ja nie wiedziałem, przepraszam. Staram się wykonywać swoją pracę
- To może weź się za szukanie osoby, która mogła skrzywdzić tego człowieka bo moja Summer nie jest do tego zdolna.
- Jeszcze raz przepraszam. - skinął głową i wyszedł. Poszedłem zamknąć drzwi i wróciłem do salonu. Stała ze skrzyżowanymi rękami, a jej usta zaciśnięte były w cienką linię.
- Ładnie wyglądasz kiedy się złościsz.
- Ta ? To muszę być piękna, bo jestem wściekła !
- Idź zmyj to z buzi.
- Co ?
- Makijaż.
- Nie.
- Bo ja Ci to zmyję.
- Harry !
- Summer kochanie zrób o co proszę.
- Nie prosisz. Karzesz.
- Proszę, idź zmyj to z buzi. Nie potrzebujesz tego.
- Jezu jak ty mnie wkurzasz !
- Ja wiem co
- Ty wiesz co mnie wkurwia.
- Zrób co karzę.
- Czyli nie prosisz.
- Do jasnej cholery
- Dlaczego nie do ciemnej ?
- Summer
- Harry
- Przestań.
- Zaczęłaś.
- Baby.
- Curly. - wplotła palce w moje włosy.
- Idź to zmyć. Teraz. - ugryzła mnie. Ssała, lizała i przygryzała moją szyję. Zjechała ręką w dół mojego torsu, ale uprzedzając jej zamiary złapałem ją za nadgarstek i zaprowadziłem do łazienki. Umyłem jej buzię ignorując wyzwiska skierowane w moją stronę.
- Nienawidzę Cie Harry.
- Chodź kochanie. - pomogłem jej założyć kurtkę.
- Dokąd idziemy ?
- Do mojej firmy.
- A po co ja tam ?
- Nie dyskutuj ze mną.
*** Oczami Summer ***
Jego żałosne gierki doprowadzają mnie do szału. Przez całą drogę się nie odezwał. Obmacywał tylko moje udo. Zatrzymał się pod ogromnym wieżowcem i otworzył mi drzwi.
- Zachowuj się. - mruknął prowadząc mnie do środka. Objął mnie w talii przyciągając do swojego ciała. Puszczaj świrze ! Weszliśmy do bogato wyposażonej recepcji.
- Państwo Styles. - nienawidzę kiedy ludzie tak o mnie mówią.
- Dzień dobry Stephanie. Kochanie to moja asystentka.
- Miło mi. - jest stanowczo za ładna.
- Przyślij wszystko do mojego gabinetu. - poprowadził mnie w stronę wind.
- Co ty taka markotna ? - pogłaskał mnie po policzku.
- Zaliczyłeś ją ?
- Kochanie jesteś jedyną kobietą w tym budynku, która widziała mojego penisa i korzystała z jego usług.
- Mogłeś po prostu powiedzieć nie.
- Nie marudź. - otworzyły się drzwi od windy, a oczy wszystkich obecnych zwróciły się w naszą stronę. Jakieś 20 kobiet wszystkie w białych bluzkach.
- Dzień dobry panie Styles. - powiedziały w tym samym czasie. Whow.
- Dzień dobry moje panie. - czułam na sobie palące spojrzenia pełne zazdrości. Dziwne szepty przebiegły po sali kiedy Harry prowadził mnie przez pomieszczenie. Przepuścił mnie w drzwiach do swojego gabinetu. Ładnie tu. Pozwoliłam sobie usiąść na jego fotelu.
- Kochanie chcesz kawę ?
- Poproszę. - uśmiechnął się i wyszedł. O Jezuu on ma nasze zdjęcie na biurku.
- Proszę aniołku. - podał mi kawę i pocałował mnie w czoło.
- Dziękuję.
- Kochanie pomożesz mi ?
- Jasne. Co mam zrobić ? - położył przede mną stos papierów.
![]() |
Zdjęcie, które Harry ma na biurku <3 *o* |
- Harry skończyłam.
- Dziękuję. Zanieś to dziewczynom. Którejkolwiek.
- Okej. - wzięłam plik dokumentów i wyszłam z jego gabinetu. One wszystkie zgromadzone były przy jednym biurku. Ruszyłam w ich stronę. Miękki dywan tłumił moje kroki.
- Założę się, że on kazał się jej tak ubrać !
- A widziałyście co ona ma na szyi ?
- Widać, że on nią rządzi. Jakby mógł to by ją na smyczy prowadzał.
- I tak za miesiąc przyprowadzi inną. Kilka tygodni temu był tu z inną, a teraz udaje wielką miłość. - odłożyłam z hukiem papiery na najbliższe biurko. Odwróciły się przerażone w moją stronę.
- Wydaje mi się, że życie moje i mojego męża nie należy do waszych obowiązków. - powiedziałam chłodno.
Rozdział 45
Drżała jej dolna warga. Boi się. Bardzo dobrze. Może tą ją czegoś nauczy
i da trochę rozumu. Dokładnie wiedziała co zrobić, żeby wyprowadzić
mnie z równowagi. Zawsze to robi. Ryzykuje swoje życie, zdrowie i
wygląd. Przytuliła się do mnie.
- Chciałam się zabawić..
- Nie w taki sposób i nie kurwa beze mnie. Tym razem się nie ugnę. Łzy, płacz i obietnice nie załatwią sprawy.
- To dlatego, że ty wyszedłeś. Bałam się o Ciebie. Nie chciałam, żebyś
ryzykował, a ty miałeś to w dupie. Chciałam, żebyś poczuł to co ja.
- Zadowolona jesteś z efektów ?!
- Tak. - odsunąłem się od niej
- Zrób śniadanie i idź się ubrać.
- Dlaczego ?
- Zrób co karzę. - poirytowany poszedłem pod prysznic. Gorące strumienie
spływające po moim ciele ukoiły nerwy. Założyłem spodnie i zszedłem na
dół. Już czekało na mnie ciepłe jedzenie i załamana Summer. Grzebała
widelcem w swoim talerzu.
- Jedz. - powiedziałem uważnie obserwując każdy jej ruch. Pokręciła przecząco głową. Zająłem się pochłanianiem swojej porcji.
- Zjedz Summer. - jadła, ale mnie wzrokiem.
- Nie mam apetytu. Nie chcę nigdzie iść.
- Podjąłem decyzję. Zjesz czy mam Cie przerżnąć na blacie ?
- Możesz mnie pocałować.
- Nie.
- Pierdolony rządziciel.
- Co powiedziałaś ?!
- To co usłyszałeś.
- Summer nie wkurwiaj mnie.
- Bo Tobie wszystko wolno prawda ?! Zamykać mnie, krzyczeć i ryzykować !
- Masz siedzieć w domu i o siebie dbać !
- Ale ja nie chcę takie życia !
- Ty będziesz nosiła nasze dziecko. Nie ja. Ty musisz być zdrowa i zadbana ! Ile razy mam Ci to tłumaczyć ?!
- A ja nie chcę, żeby ojciec moich dzieci był kaleką ! - chciała wyjść,
ale złapałem ją w talii i zamknąłem w ramionach. Styles frajerze znów
ulegasz.. Co ona ze mną robi ?
- Nie krzycz na mnie. Nigdy.
- Nie rób kurwa takich głupot.
- Nie zostawiaj mnie tak..
- Zjedz.
- Ale ten blat.. całkiem kuszący.
- Wyrucham Cie tak mocno jak nigdy, ale jak wrócimy. Jedz. Pójdę wybrać
Ci jakieś ubranie. - wpiła się w moje usta spragniona jakiegokolwiek
uczucia. Kompletnie zdominowałem wnętrze jej ust.
- Przestań mnie rozpraszać. Próbuję się złościć. - dałem jej klapsa i
poszedłem na górę. Przeszukiwałem garderobę aż w końcu trafiłem na http://fabfashionfix.com/wp-content/uploads/2013/03/Barbara-Palvin-Loreal-Melbourne-Fashion-Festival-2013-051.jpg.
- Dlaczego tak bardzo lubisz wybierać mi ubrania ?
- Bo lubię kiedy wyglądasz jak kobieta, a nie jak facet.
- To nie było miłe.
- Ale tak się ubierasz Summer !
- Bo mi wygodnie !
- Tłumacz to sobie jak chcesz kochanie. Ubieraj się. - pocałowałem ją w
czoło i poszedłem do gabinetu. Zbierałem potrzebne mi dokumenty, ale
przeszkodził mi dzwonek do drzwi.
- Harry otwórz ! - zszedłem na dół.
- Dzień dobry, czy zastaliśmy pannę Summer Miller ? - policja.
Rozdział 44

- Nick ?
- Kim do kurwy jesteś ?! Czekam tu na dziewczynę, spieprzaj.
- Tak się składa, że Summer należy do mnie. Kim jestem ? To zależy.
- Od czego ?!
- Jak wytrzymały jesteś. Mogę być napastnikiem lub mordercą.
- Nie wiedziałem, że ona kogoś ma.
- Teraz wiesz.
- Zmywam się stąd. - mruknął. Złapałem go za ramię i wymierzyłem pierwszy cios. Obudziła się moja bestia. Okładałem go uwalniając całą furię, która sie we mnie zebrała. Ledwo jęczy.. Wystarczy Styles.
- Jedno słowo.. Jedno spojrzenie na moją kobietę i Cie zabiję. Wpakuję Ci cały magazynek w czoło. Rozumiesz ?! - kopnąłem go ostatni raz w twarz i odszedłem. Będę trzymał moją Baby w ramionach do końca życia. Podjechałem pod dom w momencie kiedy w sypialni zgasło światło. Mój aniołek idzie spać. Wziąłem szybki prysznic i cichutko wszedłem do sypialni. Przyciągnąłem ją do swojego torsu i oplotłem ją ramionami. Wymamrotała coś niezrozumiale.
- To tylko ja kochanie.. śpij.. - szepnąłem i delikatnie pocałowałem ją w skroń. Usnąłem wtulony w jej ciało. Śniło mi się, że mam córeczkę. Bawiłem się z nią w ogrodzie, ale nigdzie nie było mojej Baby. Instyktownie sprawdziłem ręką jej obecność. Co ?! Gdzie moja Baby ?! Zerwałem się i pobiegłem na dół.

- Co to ma znaczyć ?!
- Oh nie.. wcale nie jestem wściekła.
- Kotku..
- Nie kotkuj mnie tutaj ! Wiesz co ? Będę w wiadomościach.
- Co ty zrobiłaś ?!
- Chcesz wiedzieć co zrobiłam ?!
- Mów ! W tym momencie !
- Wysadziłam w powietrze sklep. - szarpnąłem ją za przedramię zmuszając, żeby na mnie spojrzała. Satysfakcja wymalowana na jej buzi dodatkowo podniosła mi ciśnienie.
- To jakiś chory żart ?!
- Oglądaj wiadomości.
- Summer do jasnej cholery !
- Wysadziłam w jebane powietrze jebany sklep jebanym granatem od jebanego Zayna !
- Czy ty zdajesz sobie sprawę jakie to niebezpieczne ?! Mogło urwać Ci rękę, albo rozerwać Cie na strzępy !
- Więcej zabawy.
- Chciałaś się na mnie zemścić ?! Mogłaś w inny sposób ! Kurwa kobieto ja Cie zaraz zleję ! Nie wytrzymam ! Doigrałaś się. Zamknę Cie w tym jebanym domu pod stałą kontrolą ! Prosiłem jak dziecko. Tłumaczyłem, ale ty jak zawsze byłaś mądrzejsza. Nie dotarło. Czas na moje zasady !
- A co powiesz na nie ?! - z całej siły uderzyłem w szafkę nad jej głową.
- Jeszcze jedno słowo.. jedno słowo, a dostaniesz ty.
Rozdział 43
- Smutne, że żyjemy w czasach kiedy mało kto rozumie pojęcie miłości.
Nie jestem sponsorem. To, że dostała ode mnie prezenty i dostanie ich
więcej to, że ma dostęp do konta robię tylko dlatego, że bardzo ją
kocham i chcę dla niej jak najlepiej. - powiedział dosyć spokojnie.
- A
- Dajcie im już spokój dziewczyny ! Widać, że są szczęśliwi ! Można
tylko pozazdrościć takiego związku. - warknął Ryan ucinając wszelkie
dyskusje na nasz temat. W sumie to było całkiem miło. Hazz przestał się
wkurzać. Dogadał się nawet z Ryanem, ale cały czas trzymał mnie przy
sobie. Zazdrośnik. Koło 21 opuścili nasz dom.
- Baby ?
- Tak ?
- Muszę na chwilę wyjść.
- Gdzie ?
- Załatwić coś.
- Co ?
- Nie bądź ciekawska. Zayn do Ciebie przyjdzie.
- Powiedz mi gdzie idziesz ?
- Spotkać się z Nickiem.
- Co ?!
- Uspokój się.
- Nie możesz tam iść !
- Mogę Baby ! - rzuciłam mu się na szyję.
- To musisz mnie zabrać ze sobą.
- Nie. Zostajesz w domu.
- Pozwól mi iść ! Zostanę w samochodzie !
- Kochanie nie rób ze mnie idioty. Wiem, że poleziesz za mną.
- Chcę, żebyś mnie przeleciał.
- Nie chcesz. Chcesz mnie tylko zatrzymać. - fuknęłam niezadowolona.
Siłą zabrał moje ramiona ze swojej szyi i przyciągnął mnie do swojego
torsu.
- Jestem ! - Zayn.
- To ja się zmywam. Bądź grzeczna.. - chciał mnie pocałować, ale go
odepchnęłam. Niespodobało mu się to zwłaszcza, że był przy tym Zayn. -
Pilnuj jej ! - warknął do mulata i wyszedł z domu. Wyminęłam mojego "
ochroniarza " i pobiegłam do sypialni. Rzuciłam się na łóżko.
- Summer.
- Daj mi wybuchnąć w spokoju.
- Powiedz czego chcesz ?
- Wywalić coś w powietrze ! Doprowadzić go do obłędu.
- Ubieraj się.
- Co ?!
- Nie będę znosił twoich humorów, a lubię wkurzać Hazza. Chodź. -
pobiegłam do garderoby i wciągnęłam czarne rurki. Założyłam kożuszek,
obowiązkowo rękawiczki i czapka. Wsiedliśmy do jego samochodu.
- Załóż. - podał mi kominiarkę. Wciągnęłam ją przez głowę rozwalając
warkocza. Chwilę później zatrzymał auto i wysiedliśmy prawie w samym
centrum. Podał mi coś z tylnego siedzenia.
- Summer zobacz. Ciągniesz za to.. - wskazał palcem - rzucasz i wsiadasz do auta. Rozumiesz ?
- Dasz mi granat ?! - pisnęłam podekscytowana.
- Tak tylko się zamknij !
-
Dzięki ! - podskoczyłam z radości. Rozejrzałam się wokół siebie. Jakiś
sklep. Takk.. właśnie to.. Pociągnęłam za uchwyt, rzuciłam nim
rozwalając szybę i wskoczyłam do auta.
- Głowa w dół. ! - ledwo zdążyłam to zrobić, a na samochód spadły
odłamki gruzu. Zayn szybko odjechał i skierował się w stronę centrum.
Śmialiśmy się jak dzieciaki. Zaparkował w jakimś nieznanym mi dotąd
miejscu ?
- Głodna ? - kiwnęłam głową - Poczekaj, zaraz wrócę. - whow.. czy ja
właśnie wywaliłam coś w powietrze.. Harry wpadnie w szał. Nieźle mi się
oberwie. Wrócił Zayn i podał mi ogromnego kebaba.
- Jezuu dzięki ! Umieram z głodu.
- Największe i najlepsze w całym Londynie.- jadłam to pyszne, tłuste
coś, a on jechał w stronę domu. Gdy dotarliśmy na miejsce w willi nie
świeciło się światło. Hazzy nie ma. I dobrze. Pościeliłam Zaynowi w
gościnnym i położyłam się spać. Nie. Czuję go przy sobie. Harry wrócił.
Nie mam siły go odepchnąć. Usnęłam w jego ramionach.
Black powraca !!!!!!!! :*******
Oto nowy rozdział :**
Mam nadzieję że się nie gniewacie i mam dla was niespodziankę bo dzisiaj dodam ok. 15 rozdziałów !!!!! Specjalnie nie wstawiałam tylko pisałam ale za to teraz dostaniecie aż 15 rozdziałów !! :** zapraszam do czytania:*****
- No dobra nie bij ! - opadłam na skórzany fotel. Krążył po pokoju aż w końcu jego gniewny wzrok spoczął na mnie.
Oto nowy rozdział :**
Mam nadzieję że się nie gniewacie i mam dla was niespodziankę bo dzisiaj dodam ok. 15 rozdziałów !!!!! Specjalnie nie wstawiałam tylko pisałam ale za to teraz dostaniecie aż 15 rozdziałów !! :** zapraszam do czytania:*****
Rozdział 42
- No dobra nie bij ! - opadłam na skórzany fotel. Krążył po pokoju aż w końcu jego gniewny wzrok spoczął na mnie.
- Ty.. chłopcy.. nie.
- Chyba się przesłyszałam.
- Zostawisz mnie dla innego. Wiem to !
- Harry jak mówię, że kocham to mówię to szczerze. Nie chcę Twoich pieniędzy. Chcę Ciebie.
- Wytrzymasz ze mną kochanie ? Jestem zazdrośnikiem.. Dużym.
- Wiem, że jesteś Hazz i jak widzisz jeszcze tu jestem. Jeżeli Cie to
uspokoi to Ryan jest moim przyjacielem. Nigdy się do mnie nie
przystawiał i choćby skały srały to się nie zmieni !
- Mm.. jakie to słodkie.
- Jak ty.
- Zatkam Ci te pyskate usteczka.
- Oh Styles, jest taki malutki..
- Jakoś nie narzekasz, że malutki kiedy Cie pieprzę.
- Nie chcę sprawiać Ci przykrości. - uśmiechnął się ślicznie i wziął mnie na ręce.
- Założysz dla mnie sukienkę ?
- Muszę ? - kiwnął głową i w pozycji panny młodej zaniósł mnie do
garderoby. Przebierał rękami między wieszakami, aż w końcu ubrał mnie w http://barbarapalvin.fanzoom.net/Pictures/albums/Photoshoots/2011/HandM%20Autumn%20Winter/hmaw13.jpg
- A ty załóż tą.. - podałam mu obcisłą czarną koszulkę.
- Ktoś chce się mną pochwalić. - rozebrał się od pasa w górę zabijając
mnie swoim ciałem. Przeciągnął czarny materiał przez głowę zakrywając
nieziemski tors. Mruknęłam niezadowolona.
- Wieczorem sobie popatrzysz dobrze ? - pokiwałam ochoczo głową.
- Buzi chcę. - zaśmiał się i musnął moje usta. Tak krótko ?! - gładził kciukiem mój policzek.
- Baby, nie zagrażaj mojej pozycji lidera zwłaszcza kiedy będą tu inni ludzie. Dobrze ?
- Nie zagrażaj mojej pozycji lidera .. - przedrzeźniłam go wywracając oczami.
- Skopię Ci ten seksowny tyłek. - zarzuciłam mu ręce na szyję i wpiłam
się w jego usta. Wplótł palce w moje włosy, a drugą owinął moją talię.
- Summer ! - oderwał się w końcu.
- No co ?
- Nie rozpraszaj mnie. Zepnij włosy Baby. Zasłaniasz malinkę.
- Hazz.
- Kochanie zrób o co proszę. - odwrócił się i przeczesał palcami moje włosy. Bawił się nimi przez jakiś czas.
- Gotowe. - przerzucił mi przez ramię warkocza.
- Dziękuję. - chciałam go pocałował, ale przeszkodził mi dzwonek do
drzwi. Objął mnie w talii i poprowadził na dół. Otworzył drzwi ciasno
oplatając moje ciało. Dziewczyny stały z otwartymi ustami. Tylko Ryan
był normalny.
- No no Winter, niezła chata !
- Ciebie też fajnie widzieć. - walnęłam Harry'ego łokciem w żebra bo
chyba nie zdawał sobie sprawy z tego jak mocno mnie trzyma. Poluzował
uścisk ale nadal czułam dziwny ból.
- Cześć Harry. - mój przyjaciel wyciągnął rękę, a Hazz bez mrugnięcia okiem podał mu swoją.
- Cześć, jestem Rose.
- Harry. Bardzo mi miło. - wyciągnął rękę do pozostałej dwójki, która
nieskładnie wyjęczała swoje imiona. Wzruszyłam ramionami i poszliśmy do
salonu. Ryan usiadł na fotelu, my z Hazzem zajęliśmy jedną kanapę, a
dziewczyny drugą.
- Sypiacie ze sobą ? - wypaliła Bella, a ja i Ryan opluliśmy sie wzajemnie wodą.
- Sypiamy. - zbeształam Harry'ego wzrokiem.
- Jesteś jej sponsorem ? - napiął mięśnie i wypuścił głośno powietrze. Harry zaczyna się wkurwiać.
niedziela, 2 lutego 2014
Rozdział 41
- To mój przyjaciel.
- Sranie w banie ! Ty myślisz, że ja jestem durny ?!
- Nie. Myślę, że masz problem z zazdrością.
- Nie !
- Zobacz co ty robisz.. Jest między nami dobrze tak ? Kochamy się, dzielimy ze sobą każdą chwilę, a ty chcesz wszystko popsuć.
- Popatrz na siebie. Możesz mieć każdego. Wszystko czego chcesz.
- Ty jesteś wszystkim czego chcę.. - przytuliłam się do niego.
- Mydlisz mi oczy ! Wiem to.
- Nie mam mydła.
- Nie wchodź ze mną w słowne gierki !
- Będę.
- Summer. - upomniał mnie. Westchnęłam i odsunęłam się od niego. Pałaszowałam kanapki. Sprzątnął do końca salon i zamknął się w gabinecie. Gada przez telefon.. Super. Chwaliłam się idealnym związkiem, a teraz mój chłopak nawet się do mnie nie odzywa. Wróciłam na dół i zaczęłam przygotowywać dom. Przyniosłam napoje i przekąski.
- Summer ? - ops.
- Zayn ?
- Emm.. Cześć. Gdzie Harry ?
- Hej, jest w gabinecie.
- Mogłabyś mu to dać ? - pokazał mi jakąś paczuszkę.
- Sam mu daj. Na mnie się wścieka.
- Proszę Cie. Bardzo się spieszę.
- No dobra.
- Dzięki wielkie. Pa.
- Pa. - wyszedł, a ja stałam z otwartą buzią. On jest miły ? Szok.
- Summer ! - o nie kurwa. Tak to na mnie krzyczał nie będzie. Wparowałam do jego gabinetu.
- Nie wołaj mnie jak psa ! - rzuciłam w niego tą paczką.
- Usiądź.
- A dostanę psią chrupkę w nagrodę ?
- Usiądź.
- Nie.
- Mam Cie zlać.
- Bij.
- Jesteś pewna ?
- Tak. - ruszył wściekły w moją stronę.
Rozdział 40
- Powiedz.
- Dlaczego jesteś taki dziwny po stosunku ?!
- Summer do jasnej cholery ! Nie wystawiaj mojej cierpliwości na próbę.
- Ja pierdolę. Należę do Ciebie ! Zadowolony ?!
- Zadowolony. Idź się ubierz.
- Chcę spać.
- Musisz posprzątać salon.
- Niby czemu ja ?! Nie będę sprzątać po Tobie i chłopakach !
- Będziesz. - pocałował mnie w czubek nosa i wstał.
- Nie.
- Mam Cie zlać ? - otworzyłam usta ze zdziwienia. - Zadałem Ci pytanie ?
- Nie.
- To za 5 minut widzę Cie na dole. - wstałam i poszłam do garderoby. Wciągnęłam na siebie http://img.szafa.pl/ubrania/1/015711603/1376318952/kombinacje-z-neonowymi-spodniami.jpg i zeszłam na dół. Harry siedział już ubrany przy stole i czytał gazetę.
- Nie mogłeś zrobić śniadania ?
- Ty zrób. Załóż jakąś sukienkę Summer. Znów zaczynasz ubierać się jak chłopak. Dostałaś całą szafę sukienek. - zabrałam mu gazetę i wryłam się na kolana. Objął mnie czule, ale wiedziałam, że jest niezadowolony.
- Kochasz mnie Harry ?
- Pewnie, że Cie kocham. Bardzo.
- Dlaczego jesteś dla mnie taki zimny ?
- Przepraszam Summer. Jestem bardzo nabuzowany. Cieszę się, że sama do mnie przychodzisz i się tulisz. Posprzątam salon, a ty zrób śniadanie dobrze ?
- Dobrze. - cmoknął mnie szybko w usta.
- Stęskniłem się za skradaniem całusów. - fuknęłam niezadowolona i zeszłam jego kolan. Poszedł do salonu wzdychając ciężko.
- Harry ?!
- Tak kochanie ? - wszedł do kuchni niosąc w rękach opróżnione butelki po piwach. Wrzucił je do pojemnika i objął mnie w talii.
- O której mają przyjść ?
- Napisałem o 17. Może być.
- Tak.
- Pozwoliłem sobie również zadzwonić do Nicka. - rozcięłam sobie rękę. Jęknęłam i wsadziłam ją pod zimną wodę obmywając krew.
- Co zrobiłeś ?! - warknęłam przez zęby.
- Myślałaś, że odpuszczę. ? - posadził mnie na blacie i opatrzył ranę.
- Co mu powiedziałeś ?
- Nie ważne.
- Harry !
- Koniec ! - oplótł moje ręce wokół swojej szyi i zaniósł mnie do salonu. Położył mnie na sofie i przykrył kocem.
- Leż kochanie. Straciłaś dużo krwi. Ja się wszystkim zajmę. - pocałował mnie w czoło i zniknął w kuchni. Wiedziałam, że nie ma po co się z nim kłócić, a poleniuchować zawsze miło. Obserwowałam jak wesoło tańczy ogień w kominku.
- Masz kanapeczki. - podał mi posiłek pomagając usiąść. Czy on do chuja myśli, że ja jestem obłożnie chora przez jedno, małe rozcięcie.
- Dziękuję.
- Smacznego Baby. - kończył zbieranie butelek.
- Napisałeś też do Ryana ? - wymamrotał coś pod nosem. - Co mówisz ?
- TAK ! - butelka, którą trzymał w ręce rozwaliła się z hukiem o najbliższą ścianę.
Rozdział 39
- Summer do jasnej cholery dlaczego on Ci wysyła nagie fotki ?!
- Nie wiem ! Kochanie zrób z tym coś !
- Patrz na mnie. - warknął. Zielone tęczówki przesączone chłodną stroną jego duszy.
- Harry
- Spałaś z nim ?! Dogadzałaś mu ?!
- Czy ty się kurwa słyszysz ?! Spałam z nim ?! Jak ?! Kiedy ?! Straciłam z Tobą dziewictwo i od tamtego czasu każdą noc spędziłam z Tobą ! Serio myślisz, że wolałabym dogadzać jemu niż Tobie ?!
- Zabiję gnoja. Daj mi jego adres.
- Harry
- Nie dyskutuj ze mną ! Powiedziałem coś.
- Usuń to z mojego telefonu. - wyszłam z wanny i poszłam się ubrać. Stanęłam przy oknie obserwując płatki śniegu. Muszę się uspokoić.
- Summer.- poczułam jego ręce na talii.
- Co ?
- Muszę w Ciebie wejść. Proszę Cie zaufaj mi. - rozpiął moje spodnie.
- Harry
- Zaufaj mi. - nie czekając na moje dalsze protesty uciszył mnie pocałunkiem i zdzierał ze mnie ciuchy. Popchnął mnie na łóżko.
- Harry ale co ty - jego głowa między moimi nogami. O jezu. Jego usta.. tam.. jak mi dobrze. Przejechał językiem po wyjątkowo czułym punkcie. Jęknęłam i wplotłam palce w jego włosy. Wibracje wywołane jego śmiechem dostarczyły mi kolejnych emocji. Ssał to miejsce, a ja odchodziłam od zmysłów. Osiągnął swój cel dając mi maksymalny poziom przyjemności. Oblizał wargi i patrzył na mnie, a ja ledwo mogłam oddychać. Taki poziom pieszczot to chyba za dużo.
- Fajnie było Summer ? - kiwnęłam głową.- Muszę przyznać, że smakujesz znakomicie. - już zdążył założyć prezerwatywę. Omiotłam wzrokiem jego ciało. Jaki przystojny. Umiejscowił się przy moim wejściu i wsunął całą długością. Oplótł mojego nogi w swoim pasie torując sobie drogę by wejść jeszcze głębiej.
- Jak mnie czujesz kochanie ?
- Jesteś.. taki duży i twardy.. Czuję Cie całego.
- Chciałabyś być na górze ? Na chwilę ?
- Chcę. - złapał mnie za biodra i nas przekręcił. Dobra. Teraz czuję go całego. Z trudem łapałam oddech. Trzymał mnie mocno w talii nie pozwalając mi się ruszyć. Oparłam się o jego tors, ale bez trudu przekręcił nas do poprzedniej pozycji.
- Powiedziałem na chwilę kochanie. - zaczął się poruszać, ale inaczej niż dotychczas. Powoli, zmysłowo. Dotykał moich pośladków, piersi.
- Harry dochodzę..
- Nie ! Dojdziemy razem. ! - wyszedł ze mnie i złapał mój nadgarstek.
- Co ty robisz ?
- Wiesz co robić Summer. - oplótł moją dłoń wokół swojej długości. - jęczał cicho. Jego palce ! We mnie ! O nie.. Poruszyłam się niespokojnie
- Baby będzie dobrze. Obiecuję. Spokojnie. - dziwnie się czuję. Było mi dobrze. Odczuwałam przyjemność przez czynność, która kiedyś była najgorszym koszmarem. Jękną gardłowo i znów wrócił między moje nogi. Splótł nasze dłonie i wbił się we mnie. Czy on znów jest większy ?! Wiłam się pod nim z rozkoszy. Jego zielone tęczówki emanowały uwielbieniem i miłością. Jego ciało opadło na moje. Warczał cicho przygryzając, całując i liżąc moją szyję. Wplotłam palce w jego włosy. Już wiedział. Moje ciało należy do niego. Moje wnętrze zacisnęło się na jego męskości umilając nam obojgu finał erotycznych zdarzeń.
- Jezu Harry..
- Jesteś.. to było.. Kocham Cie Baby.
- Jesteś piękny. - pełne pożądania oczy i włosy poburzone po seksie. Przesączony erotyzmem głos i różowiutkie, pełne usta.
- Kochanie tak długo na Ciebie czekałem. Na nas. Kocham Cie od momentu kiedy pierwszy raz Cie spotkałem. Zabiję tego gnoja i to nie jest groźba bez pokrycia. Nie możesz oglądać nagich mężczyzn. Tylko mnie. Możesz kochać tylko mnie i pieścić tylko mnie. Naznaczyłem Cie - przejechał palcami po ugryzieniu na mojej szyi - I będę Cie naznaczał. Od dzisiaj jesteś posłuszna mi. Jestem liderem. Twoim liderem. Sprawdziłem Cie. Wiem, że nie spałaś z innym. Wiem, że mi ufasz. Wiem co jest dla Ciebie najlepsze. Powiedz do kogo należysz. Powiedz albo poniesiesz karę. Surową karę.
Rozdział 38
- Stary uspokój się..
- Baby idź do sypialni.
- Chcę pić.
- Zaraz Ci przyniosę. Idź. - wbiegła po schodach.
- Harry co ty odwalasz ? Jesteśmy jak bracia..
- Chodź do chłopaków.
- Harry zaczekaj. - obrzuciłem ich wściekłym spojrzeniem.
- Którykolwiek.. Kiedykolwiek położy na niej ręce, a Was pozabijam jasne ?!
- Proszę Cie Harry. Ogarnij się. Próbujemy zachowywać się przyjaźnie. Wiem, że jesteś zazdrośnikiem, ale nie przesadzaj.
- Nie chciała się do mnie przytulić.
- Oczywiście, że nie chciała. Podałem jej narkotyki.
- Co jej kurwa zrobiłeś ?
- Harry spokojnie, Summer chciała pić. Daj jej pić. - potrzeba mojej
Baby zalała mój umysł. Wziąłem napój i poszedłem do sypialni.
- Kochanie.- zająłem miejsce na brzegu łóżka. Usiadła obok i opuściła głowę.
- Harry ja przepraszam za wczoraj.
- Summer to moja wina, ale wszystko jest już dobrze. Jesteś w domu,
bezpieczna. Zawsze Cie ochronię. Wkrótce weźmiemy ślub i wychowamy nasze
dzieci w miłości.
- Zrobisz mi je swoim małym penisem ?
- Mały, ale wariat.. - roześmiała sie słodko.
- Mały, niedołężny, ale wytrysk potężny.. - wpiłem się w jej usta.
- Kochanie co ty gadasz ? - oparłem się czołem o jej.
- Nie wiem ! Dziwnie sie czuję.
- Jesteś pod wpływem narkotyków. Połóż się spać.
- Ops. Naćpana Summi.
- Zaprosiłaś znajomych ?
- Wyleciało mi.. Wyślesz im smsy ? Pierwsze kontakty w moim telefonie.
- Jasne. Śpij. - oddała mi szklankę.
- Dzięki. Kelnereczko.
- Summer nie przeginaj.
- No co ? Nogi masz dobre.
- Masz szczęście, że Cie tak kocham.
- Harruś ? Czemu jesteś o mnie taki zazdrosny ? - bawiła się moimi loczkami.
- Bo Cie kocham. Nie lubię kiedy ktoś dotyka mojej kobiety. Nie pozwalam
na to. Kiedy ktoś dotknie mojej kobiety bez mojej zgody musi ponieść
karę.
- Zachowujesz się jak psychopata.
- Być może. - pocałowałem ją w czoło i zgasiłem światło.
- Harry przestań !
- Kochaj mnie całego albo wcale. Dobranoc.
*** Oczami Summer ***
Obudziłam się rano opleciona ramionami Harry'ego. Nie lubię kiedy mnie
tak trzyma. Tak blisko. Duszę się. Czułam od niego alkohol. Pewnie
ładnie wczoraj popił. Jakoś wyswobodziłam się z jego objęć i poszłam do
łazienki. Nalałam sobie wody do wanny i rozkoszowałam się ciepłem
rozchodzącym się po moim ciele.
- Posuń się. - i Harry popsuł mój raj. Wślizgnął się za moje plecy i jak
zwykle przyciągnął mnie do siebie. Pocałował tył mojej głowy.
- Wytrzeźwiałeś ?
- Mam kacaa.. Chce Cie bzyknąć. Tak bardzo.
- Trudno. - lubię się z nim kąpać.
- Kocham Cie.
- Wysłałeś smsy ?
- Zapomniałem. Zaraz wyślę. - przytuliłam się do niego. Jego ręce wodziły po moich plecach.
- Kocham Cie.. - szepnęłam i pocałowałam zagłębienie za jego uchem. Wziął do ręki mój telefon spoczywający obok wanny.
- Sprawdźmy sobie smsy.
- Nawet nie próbuj !
- Bo ? Mogę !
- Wcale nie !
- Nowa wiadomość. Nick ?! Piszesz z nim ?!
- On do mnie pisze.
- Dlaczego mi nie powie.. - otworzył smsa.
Roździał 37
Louis rozkuł jej ręce i rozmasował nadgarstki. Odgarnął jej włosy z twarzy. Przypływ adrenaliny pozwolił mi uwolnić się z uścisku chłopaków. Rzuciłem się na Liama.
- Co ty jej kurwa zrobiłeś ?! Jak mogłeś ?!
- Zamknij się bo ją obudzisz.- warknął na mnie.
- Co ?
- Ona śpi idioto ! - wziąłem ją na ręce i posadziłem sobie na kolanach. Liam wyciągnął dłoń w naszym kierunku.
- Nie dotykaj jej. - cofnął rękę i usiadł obok Louisa urażony moim tonem. Dyskutowali, analizowali każdą sekundę tej porażki.
- Harry, a ty co myślisz ? - mój wzrok spoczął na jej posiniaczonych dłoniach.
- Wiesz co ja kurwa myślę ? Myślę, że już nigdy nie wystawicie jej jako przynęty. Nigdy.
- Harry
- Mam w dupie tą umowę ! - wstałem i zaniosłem mojego aniołka do sypialni. Zdjąłem z niej poplamioną sukienkę i ubrałem koszulę nocną. Położyłem ją do łóżka i wróciłem do chłopaków. Piliśmy alkohol w milczeniu wykrzywiając się przy każdym kieliszku wódki.
- Summer ma jakiś uraz z dzieciństwa czy coś ? - kiwnąłem głową
- Hazz powinieneś zabrać ją do psychologa. Ona jest niebezpieczna dla siebie.
- Daj jej może spokój.
- Stary chcę pomóc.
- Ja wiem co jest dla niej najlepsze. - usłyszałem ciche kroki. Wstałem z miejsca i chwiejnym krokiem poszedłem do hallu.
- Baby ?
- Tak Hazz ? - stała przy schodach. Światło z salonu oświetlało tylko jej stopy i kawałek jej łydek.
- Chodź do mnie kochanie. -podeszła niepewnie. - Jak sie czujesz ?
- Bardzo boli mnie głowa i ręce.
- Przytulisz się ? - stała jakiś metr ode mnie. Za daleko. Pokręciła przecząco głową. - Dlaczego ?
- Nie chcę.
- Boisz się mnie Baby ?
- Nie. Po prostu nie chcę, żebyś mnie dotykał.
- Dlaczego kochanie?
- Nie wiem.
- Nie skrzywdzę Cie. Nie potrafiłbym. Jestem tu po to, żeby Cie chronić. Daj mi rękę. - umieściła ją nieśmiało na mojej wyciągniętej ręce.
- Słoneczko obudziłaś się ! - Louis.
- Umm.. Tak. - bawiła się rąbkiem koszulki nocnej.
- Chodź, przytul się do wujka Lou.
- Połóż na niej swój jebany
palec, a Cie potne.
Louis rozkuł jej ręce i rozmasował nadgarstki. Odgarnął jej włosy z twarzy. Przypływ adrenaliny pozwolił mi uwolnić się z uścisku chłopaków. Rzuciłem się na Liama.
- Co ty jej kurwa zrobiłeś ?! Jak mogłeś ?!
- Zamknij się bo ją obudzisz.- warknął na mnie.
- Co ?
- Ona śpi idioto ! - wziąłem ją na ręce i posadziłem sobie na kolanach. Liam wyciągnął dłoń w naszym kierunku.
- Nie dotykaj jej. - cofnął rękę i usiadł obok Louisa urażony moim tonem. Dyskutowali, analizowali każdą sekundę tej porażki.
- Harry, a ty co myślisz ? - mój wzrok spoczął na jej posiniaczonych dłoniach.
- Wiesz co ja kurwa myślę ? Myślę, że już nigdy nie wystawicie jej jako przynęty. Nigdy.
- Harry
- Mam w dupie tą umowę ! - wstałem i zaniosłem mojego aniołka do sypialni. Zdjąłem z niej poplamioną sukienkę i ubrałem koszulę nocną. Położyłem ją do łóżka i wróciłem do chłopaków. Piliśmy alkohol w milczeniu wykrzywiając się przy każdym kieliszku wódki.
- Summer ma jakiś uraz z dzieciństwa czy coś ? - kiwnąłem głową
- Hazz powinieneś zabrać ją do psychologa. Ona jest niebezpieczna dla siebie.
- Daj jej może spokój.
- Stary chcę pomóc.
- Ja wiem co jest dla niej najlepsze. - usłyszałem ciche kroki. Wstałem z miejsca i chwiejnym krokiem poszedłem do hallu.
- Baby ?

- Chodź do mnie kochanie. -podeszła niepewnie. - Jak sie czujesz ?
- Bardzo boli mnie głowa i ręce.
- Przytulisz się ? - stała jakiś metr ode mnie. Za daleko. Pokręciła przecząco głową. - Dlaczego ?
- Nie chcę.
- Boisz się mnie Baby ?
- Nie. Po prostu nie chcę, żebyś mnie dotykał.
- Dlaczego kochanie?
- Nie wiem.
- Nie skrzywdzę Cie. Nie potrafiłbym. Jestem tu po to, żeby Cie chronić. Daj mi rękę. - umieściła ją nieśmiało na mojej wyciągniętej ręce.
- Słoneczko obudziłaś się ! - Louis.
- Umm.. Tak. - bawiła się rąbkiem koszulki nocnej.
- Chodź, przytul się do wujka Lou.
- Połóż na niej swój jebany
palec, a Cie potne.
Spotkałam się z czymś twardym. Nie z czymś, a raczej z kimś. Papierosy i
perfumy. Zayn. Przysunął mnie do siebie. Chyba próbuje dać mi poczucie
bezpieczeństwa.
- Znów się spotykamy Ben. - Liam. Mają na głowach kominiarki. Czemu ja nie mam ?!
- Czego chcecie ?! Kim jesteście ?!
- Sprowadzasz sobie młode dziewczynki ? Nie ładnie. Co będzie kiedy Twoja żona się dowie ?
- Nie ! Proszę nie mówcie jej nic !
- Irish zajmij się dziewczyną. - Zayn popchnął mnie w stronę blondyna, który wyciągnął mnie na korytarz. Serce waliło mi jak oszalałe. Wyprowadził mnie tylnym wyjściem i zdjął kominiarkę. Zarzucił na moje ramiona swoją marynarkę i mocno mnie przytulił.
- Cholera Summer co się stało ?!
- On postawił mi drinka i zaproponował seks za pieniądze, dałam mu tą karteczkę, ale on zaczął mnie szarpać. Zaciągnął mnie do swojego pokoju. - stałam i ryczałam w jego ramionach.
- Kochanie ! - przybiegli Harry z Louisem. Owinął mnie płaszczem i mocno przytulił. Mój poziom bezpieczeństwa minimalnie wzrósł. Louis i Nialler zniknęli.
- Chodź moja mała.
- Nie ! Pójdę tam i go zabiję !
*** Oczami Harry'ego ***
Zobaczyłam w jej oczach furię i piekielny strach. Zaczęła się ze mną szarpać.
- Summer uspokój się !
- Nie ! Puszczaj ! Zabiję go ! - drapała mnie i gryzła. Złapałem ją za włosy i wykręciłem ręce do tyłu. Piszczała cicho z bólu, ale ciągle próbowała się wyrwać.
- Wracamy do domu. - zaciągnąłem ją do auta.
- Puść mnie idioto !
- Uspokój się ! Co Ci odpierdoliło ?!
- Już nikt mnie nie skrzywdzi ! Nigdy !
- Kochanie obronię Cie. Od tego tu jestem. - wsadziłem ją do auta i zablokowałem drzwi. Wsiadłem na swoje siedzenie i przyjąłem na swoje kolana coś koło 50 kilo. Uderzyła mnie w twarz próbując wydostać się z auta.
- Tak kochanie to ja się kurwa nie będę z Tobą bawił. - złapałem ją w pasie i wysiadając z auta przerzuciłem sobie przez ramię. Ignorując to, że mnie biła, kopała i drapała, a no i oczywiście dziwne spojrzenia ludzi dosłownie wrzuciłem ją do bagażnika. Byłem wściekły. Kobieta nie będzie podnosiła na mnie ręki ! Jechałem jak najszybciej do domu. Przecież nie chcę jej udusić. Zaraz za mną pod wille przyjechała furgonetka chłopaków. Louis zakuł Summer w kajdanki i zawlókł do domu. Rzucił na dywan w salonie. Zayn i Niall złapali mnie za ramiona. Liam klęknął przy roztrzęsionej dziewczynie i coś jej wstrzyknął. Spojrzała na mnie przerażona i jej ciało opadło bez życia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
English version
I met with something hard . Not with something , or rather someone. Cigarettes and perfume . Zayn . He pulled me to him . I think trying to give me a sense of security.- We meet again Ben . - Liam . They balaclavas on their heads . Why do I have ?- What do you want ? Who are you ?- You bring a young girl ? Not nice. What happens when your wife finds out?- No! Please do not tell her anything !- Irish take care of the girl. - Zayn pushed me toward the blonde , who pulled me into the hallway. My heart was beating like mad . He led me through the back door and took off his balaclava . He slung on my shoulders his jacket and gave me a hug.- Damn Summer what happened ?- He bought me a drink and offered sex for money , I gave him this piece of paper , but he started to jerk me . He dragged me into his room. - I stood and roared in his arms.- Honey! - Ran Harry Louis . He wrapped my jacket and tight hug. My security level increased slightly . Louis and Nialler disappeared .- Come on, my little one .- No! I'll go there and kill him !
Harry's Eyes *** ***
I saw in her eyes hellish fury and fear . She began to jerk me .- Summer calm down !- No! Get off! I'll kill him! - Scratched me and bite . I grabbed her by the hair and twisted hands behind his back . Squealed softly in pain , but I still tried to get away.- We're going home . - Dragged her into the car .- Let go of me , you idiot !- Calm down ! What you fucking mind ?- I 'm not gonna hurt nobody ! Never!- Honey defend you . Since I'm here. - I put her in the car and locked the door. I got to my seat and took on his knees something like 50 pounds. She slapped me in the face trying to get out of the car.- Yeah baby I will not be a whore with you playing . - I grabbed her around the waist and getting out of the car switched over his shoulder . Ignoring the fact that I beat , kicked and scratched , and of course the strange looks people literally threw it in the trunk. I was furious . The woman is not going to pick up a hand to me ! I drove home as soon as possible . But I do not want her to choke . Wait for me at the villas come van guys . Louis shackled Summer in handcuffs and dragged him into the house. He dropped on the carpet in the living room . Zayn and Niall grabbed me by the shoulders. Liam knelt at the trembling girl and something she injected . She looked at me horrified and her body slumped lifeless.
- Znów się spotykamy Ben. - Liam. Mają na głowach kominiarki. Czemu ja nie mam ?!
- Czego chcecie ?! Kim jesteście ?!
- Sprowadzasz sobie młode dziewczynki ? Nie ładnie. Co będzie kiedy Twoja żona się dowie ?
- Nie ! Proszę nie mówcie jej nic !
- Irish zajmij się dziewczyną. - Zayn popchnął mnie w stronę blondyna, który wyciągnął mnie na korytarz. Serce waliło mi jak oszalałe. Wyprowadził mnie tylnym wyjściem i zdjął kominiarkę. Zarzucił na moje ramiona swoją marynarkę i mocno mnie przytulił.
- Cholera Summer co się stało ?!
- On postawił mi drinka i zaproponował seks za pieniądze, dałam mu tą karteczkę, ale on zaczął mnie szarpać. Zaciągnął mnie do swojego pokoju. - stałam i ryczałam w jego ramionach.
- Kochanie ! - przybiegli Harry z Louisem. Owinął mnie płaszczem i mocno przytulił. Mój poziom bezpieczeństwa minimalnie wzrósł. Louis i Nialler zniknęli.
- Chodź moja mała.
- Nie ! Pójdę tam i go zabiję !
*** Oczami Harry'ego ***
Zobaczyłam w jej oczach furię i piekielny strach. Zaczęła się ze mną szarpać.
- Summer uspokój się !
- Nie ! Puszczaj ! Zabiję go ! - drapała mnie i gryzła. Złapałem ją za włosy i wykręciłem ręce do tyłu. Piszczała cicho z bólu, ale ciągle próbowała się wyrwać.
- Wracamy do domu. - zaciągnąłem ją do auta.
- Puść mnie idioto !
- Uspokój się ! Co Ci odpierdoliło ?!
- Już nikt mnie nie skrzywdzi ! Nigdy !
- Kochanie obronię Cie. Od tego tu jestem. - wsadziłem ją do auta i zablokowałem drzwi. Wsiadłem na swoje siedzenie i przyjąłem na swoje kolana coś koło 50 kilo. Uderzyła mnie w twarz próbując wydostać się z auta.
- Tak kochanie to ja się kurwa nie będę z Tobą bawił. - złapałem ją w pasie i wysiadając z auta przerzuciłem sobie przez ramię. Ignorując to, że mnie biła, kopała i drapała, a no i oczywiście dziwne spojrzenia ludzi dosłownie wrzuciłem ją do bagażnika. Byłem wściekły. Kobieta nie będzie podnosiła na mnie ręki ! Jechałem jak najszybciej do domu. Przecież nie chcę jej udusić. Zaraz za mną pod wille przyjechała furgonetka chłopaków. Louis zakuł Summer w kajdanki i zawlókł do domu. Rzucił na dywan w salonie. Zayn i Niall złapali mnie za ramiona. Liam klęknął przy roztrzęsionej dziewczynie i coś jej wstrzyknął. Spojrzała na mnie przerażona i jej ciało opadło bez życia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
English version
I met with something hard . Not with something , or rather someone. Cigarettes and perfume . Zayn . He pulled me to him . I think trying to give me a sense of security.- We meet again Ben . - Liam . They balaclavas on their heads . Why do I have ?- What do you want ? Who are you ?- You bring a young girl ? Not nice. What happens when your wife finds out?- No! Please do not tell her anything !- Irish take care of the girl. - Zayn pushed me toward the blonde , who pulled me into the hallway. My heart was beating like mad . He led me through the back door and took off his balaclava . He slung on my shoulders his jacket and gave me a hug.- Damn Summer what happened ?- He bought me a drink and offered sex for money , I gave him this piece of paper , but he started to jerk me . He dragged me into his room. - I stood and roared in his arms.- Honey! - Ran Harry Louis . He wrapped my jacket and tight hug. My security level increased slightly . Louis and Nialler disappeared .- Come on, my little one .- No! I'll go there and kill him !
Harry's Eyes *** ***
I saw in her eyes hellish fury and fear . She began to jerk me .- Summer calm down !- No! Get off! I'll kill him! - Scratched me and bite . I grabbed her by the hair and twisted hands behind his back . Squealed softly in pain , but I still tried to get away.- We're going home . - Dragged her into the car .- Let go of me , you idiot !- Calm down ! What you fucking mind ?- I 'm not gonna hurt nobody ! Never!- Honey defend you . Since I'm here. - I put her in the car and locked the door. I got to my seat and took on his knees something like 50 pounds. She slapped me in the face trying to get out of the car.- Yeah baby I will not be a whore with you playing . - I grabbed her around the waist and getting out of the car switched over his shoulder . Ignoring the fact that I beat , kicked and scratched , and of course the strange looks people literally threw it in the trunk. I was furious . The woman is not going to pick up a hand to me ! I drove home as soon as possible . But I do not want her to choke . Wait for me at the villas come van guys . Louis shackled Summer in handcuffs and dragged him into the house. He dropped on the carpet in the living room . Zayn and Niall grabbed me by the shoulders. Liam knelt at the trembling girl and something she injected . She looked at me horrified and her body slumped lifeless.
Rozdział 36 część I
Harry pojechał do centrum i zaparkował pod hotelem Hilton. Pomógł mi wysiąść z samochodu. Poprowadził mnie za zakręt gdzie czekała już reszta.
- Summer słoneczko miło Cie widzieć.
- Dzięki Lou. Ciebie też.
- Posłuchaj słoneczko wejdziesz sobie spokojnie do środka. Usiądziesz przy barze, zamówisz drinka. Zapłacisz tą kartą kredytową. - podał mi ją.
- Udawaj smutną. - podpowiedział Liam.
- Ok.
- Masz tą karteczkę co Ci dałem ?
- Mam.
- Nie bój się Summer. Pilnujemy Cie. - Whow..Zayn mnie pociesza ?!
- Umm.. Dzięki Zaza. - odwróciłam się i powoli odeszłam. Dobra Summer dasz radę. Opuściłam głowę i kątem oka odnalazłam " ofiarę ". Siedzi bardzo blisko baru. Chooleraaa. Wyprostowałam się starając wyglądać atrakcyjnie. Patrzy na mnie. O Jezu. Zamówiłam jakiegoś bezalkoholowego drinka i udawałam smutną oglądając swoje paznokcie. Widzę Lou i Hazza. Jak dobrze.
- Co gnębi piękną panią ? - podniosłam wzrok. O BOŻE TO TEN FACET.
- Emm.. Mam problemy finansowe.
- Przy drinkach lepiej się rozmawia. - zamówił napoje, a ja zaczęłam się bać.
- Nie musi pan.
- Powiedz, o jakich problemach mówisz ? - położył rękę na moim kolanie. Obleśny świr. Wzdrygnęłam się przez jego dotyk.
- Mam dług w banku.
- Jak duży ?
- 50 tysięcy.
- Jak masz na imię Doll ?
- Mam na imię.. - spojrzałam na karteczkę, którą obracałam w palcach - Mam na imię Clara.
- Clara. Piękne imię dla pięknej dziewczyny. Wiesz Claro mogę rozwiązać Twój problem, ale chcę czegoś w zamian. - przesunął rękę po mojej nodze i lekko uścisnął udo.
- Proszę do mnie zadzwonić. - przesunęłam karteczkę po blacie i wstałam z miejsca.
- Wolałbym załatwić to teraz. - złapał mnie za przedramię i pociągnął przez salę. Paraliżował mnie strach.
- Proszę mnie puścić !
- Uspokój się. Troszkę się zabawimy. Zapłacę Ci.
- Nie chcę pana pieprzonych pieniędzy ! Proszę mnie puścić !
- Mam na Ciebie ochotę. - wepchnął mnie do jakiegoś pokoju.
Subskrybuj:
Posty (Atom)